piątek, grudnia 16, 2016

Ozdobny słoik na cukierki. Taca na cokolwiek. Decoupage


Z samej ciekawości zamówiłam malutki zestaw do Decoupage.


Jak to na początku, namotałam niemożliwie. Skrzyneczka miała być biała ale farba skończyła się zbyt szybko. Zrobiłam zatem w brązie, tacę również. Na dodatek potrąciłam brokat i wysypał mi się na skrzynkę w zbyt wielkiej ilości. No ale to miała być próba. Na czymś trzeba się uczyć.

Na koniec kombinowałam , na czym jeszcze przykleić serwetkę. Zostało odrobinę kleju i lakieru.
Padło na duży słoik, taki ponad litrowy.



Darło się i marszczyło okropnie ale słoik jest. Na wszystkie żelki dla wnuka i babci idealny :)

Serwetka przyklejona klejem i na koniec lakierowana. Wieczko ozdobiłam choinką , do tego kokarda i gotowe. Trochę to trwało ale jest.
W sumie można taki słoiczek zrobić inaczej. Wieczko ozdobić, kokardę na gorący klej przylepić a szklaną powierzchnię zostawić nietkniętą. Albo też użyć szablonu i wymalować cokolwiek.






W sumie prezentuje się całkiem dobrze. No i podoba mi się , że szkło wygląda, jakbypokryte szronem.


Nieszczęsna tacka, która miała być biała. Trzymam ją w pokoju bo meble mają podobny kolor. Stoi obładowana owocami. Ale pod choinkę już będzie następna do ozdabiania. I ta będzie biała.
Nie do końca jeszcze wiem, jak i co. Nauczę się jednak.






Jakby nie było jest dobrze. Po pierwszym podejściu, wiem już , co robiłam źle. Następnym razem będzie lepiej.
Niezbyt udane rzeczy, zawsze znajdą miejsce  na tarasie albo w ogrodzie.
Taca wygląda teraz , jakby była bardzo zużyta. No i niech już tak zostanie. Muszę poszukać sobie jakieś filmy instruktażowe bo same czytanie niewiele mi pomaga.

Kilka dni temu odszedł nasz piesio, znaczy suczka. Miała 13 lat i po prostu nie stawiła się na obiadek. Smutno nam było okropnie. Leżała , myślałam, ze śpi . Niestety zasnęła na zawsze.
Miałam ochotę pochować ją w ogrodzie, podobno nie wolno. Szkoda. Nie mam pojęcia czy jakiś sąsiad nie doniósłby na mnie, dlatego zawiozłam ją z synem do utylizacji. To było najgorsze.
Mam nadzieję, że jest gdzieś tam, w psim niebie i ma się dobrze.
Cieszę się, że była z nami, chociaż tak krótko ale zawsze to coś.
Została mi kicia, też znajda, ale takie są najlepsze.
Pochowałam już dwa pieski, nie chcę tego więcej przechodzić, za bardzo boli.
Zawsze sobie mówię, że muszę mieć twardą skórę, że muszę być mocniejsza w takich sytuacjach ale to nic nie daje. W środku jest żal i nic nie pomaga.
Utylizacja - 1 zł za kilogram wagi zwierzaczka. Dowiozłam sama , inaczej płaciłabym jeszcze 100 zł za transport. Nie wiem , jak jest w innych rejonach, pewnie są niewielkie różnice ale tak to wygląda u nas. Najpierw dzwoniłam do weterynarza, zeby dowiedzieć się , gdzie to zgłosić. Myślałam, że mają jakieś zamrażarki, gdzie mogą przechować. Myślałam, ze to oni zgłaszają do utylizacji.
Tak nie było, musiałam sama dzwonić, informować się, umawiać  kiedy przyjechać. Całe szczęści , że to tylko ok 20 km.


Za chwilę święta, po niedzieli zrobię rybki w occie, potem już cała reszta. Nie będę przesadzać bo zawsze zostaje. Tym bardziej, ze dzieci też coś będą pichcić. Potem siedzi się przy stole i stęka, niby oczy chcą ale żołądek nie mieści wszystkiego.
Ciastka już podjadamy, no i dobrze bo potem będą inne słodkości.


                                                     Przepis na kruche ciastka cukrem
Spokojnego wieczoru kochani :)

Czytaj dalej »

wtorek, grudnia 13, 2016

Krówki z mleka w proszku. Kruche



-Opakowanie mleka w proszku.  Zwykłe
-3/4 kostki masła
-0,5 szklanki wody
-2 szklanki cukru
Zagotować w garnuszku.


W międzyczasie wysypujemy do miski mleko w proszku i 5-6 łyżek kakao.
Wymieszać i zalać to gorącą masą.
Dobrze wyrobić drewnianą łyżką, aż powstanie gładka masa konsystencji plasteliny
Wyłożyć na blachę albo inne prostokątne naczynia. Wygładzić. Blachę smarujemy cieniutko tłuszczem.
Po kilku godzinach można kroić i kwadraty czy prostokąty.


500 g. mleka w proszku



Nie trzymamy krówek w lodówce




Wszyscy u nas bardzo je lubią. W zasadzie robimy raz do roku, na święta i nie ma siły, żeby nie sięgnąć po kruchą , słodką krówkę .




Czytaj dalej »

piątek, grudnia 09, 2016

Boże Narodzenie. Stroik na stół


W przedświątecznym zabieganiu, zawsze mało czasu. Opatrzył mi się już stary stroik, chciałam mieć coś nowego. Myślę sobie, kupię , ale w domu wala się w szafce tyle przeróżnych duperli, że szkoda by było nie wykorzystać.


Co będzie potrzebne.
- Biały, wiklinowy wianek
- wstążka
- szyszki, gałązki, orzechy, czy inne drobiazgi, które nam się podobają.
- świeca
- klej na gorąco

Wianek owinęłam wstążką , pozostawiając niewielkie przerwy, tak żeby było widać wiklinę.
Przykleiłam szyszki, jabłuszka i trochę zielonych gałązek. Miałam też prędzej zrobione serduszka z masy solnej, te też doczepiłam w równych odległościach.
Na koniec przykleiłam 4 kokardy.
 W środek wstawiamy świeczkę i gotowe.
Raptem ok 30 minut pracy, o ile mamy wszystkie cacuszka w domu.



Stroik powstał z myślą o akcji "Błyskawiczne piątki"


Jak tam kochani przygotowania do świąt?  Wstałam dzisiaj dosyć wcześnie, żeby spokojnie wypić kawę i zajrzeć w komputer.
Dzisiaj mam w planie pieczenie ciasteczek, przykręcenie nowego żyrandola, ale to już syn się tym zajmie, no i ogólne porządki, które w zasadzie codziennie robimy.
Zostało mi jeszcze jedno okno do umycia, Może jutro , bo przy ciastkach zejdzie mi do wieczora.
Myślę już o choince. Za wcześnie kupić nie można bo szybko straci igły, znowu kupowanie krótko przed Wigilią może być niewypałem , bo zostaną tylko krzywe i nieforemne .
Wczoraj zakupiłam rybki, zostały tylko mięsa. Na koniec produkty do sałatek.
Warzywka i owoce, zupełnie na koniec.

Marzę o wielkim stole, rozsuwanym na ok 3 metry. Tak bardzo o tym myślę, że widząc w sklepie piękny, biały obrus, kupiłam . Myślę sobie, że już na święta będzie przynajmniej nowy.
Obrus ma 3 metry. Mój stół w jadalni 1,5 metra.
No i nie założę, jest taki długi, że leży na podłodze. Nie wiem , jak ja myślałam. Wcale nie myślałam. Głupi impuls.
Cóż, obrus już jest, poczeka na odpowiedni mebel.
Jak to człowiek zakręcony w tym pośpiechu.

Udanego dnia, bez szarpaniny w miarę możliwości :)




Czytaj dalej »

czwartek, grudnia 08, 2016

Jak zrobić szydełkiem aniołka z wełny


Przyznam, że sama nie miałam pojęcia, jak się za to zabrać. Nigdy takich maleństw nie robiłam.



Głowa i brzuszek to pestka. Szydełkujemy kółeczko dodając oczka na półsłupkach.
Następnie zbieramy oczka po 2 co jakiś czas gdy już mamy taką wielkość, jaką chcemy.
Głowa i brzuszek wypchane silikonem do poduszek. Zatem można delikatnie, ręcznie prać.
Ręce i nogi to łańcuszki , gdzie każdy rząd robiłam na poprzednim, tak, żeby wyszedł przekrój kwadratu.


Włosy zrobiłam z grubej wełny , wszyłam na czubku głowy. Oczy i usta zakończyłam w tym samym miejscu, żeby nie było widać nitki.


Po zszyciu części ciała, na drutach pończoszniczych zrobiłam sukienkę. a dlatego w ten sposób bo nie trzeba zszywać sukienki . Jest gładka z każdej strony.
Sukienkę zaczęłam robić od dołu , gdy doszłam na wysokość pach, zmieniłam druty na szydełko.
Na bokach , tam gdzie trzeba włożyć ręce, przeskoczyłam 4 oczka, robiąc jednocześnie łańcuszek z 4 oczek w powietrzu. W ten sposób powstaje dziura na rękawy. Przy szyi zostawiamy tyle oczek, by dało się sukienkę ubrać na laleczkę.


Po ubraniu sukienki, dorobiłam rękawy . Dorobiłam też dół sukienki w innym kolorze.


Następnie robimy buciki. Nabieramy 4 oczka i łączymy w kółeczko. Następnie , przerabiając dodajemy następne oczka. Potem zbieramy , tak żeby wyszła rurka i kontynuujemy na taką wysokość jaka nam potrzebna.



Teraz czapeczka, której w zasadzie nie musi być. Jednak, gdy mamy ochotę powiesić aniołka na sznurku, łatwiej będzie nam zawiązać wokół pomponika .
Czapeczkę i włosy przyszyłam do głowy.


Można zrobić szaliki, można wymyślić jeszcze coś innego, co tylko będzie nam pasować.


Rączki związałam nitką, tak, żeby aniołki mogły trzymać serduszka.  Można w sumie przykleić na na brzuszku serca ale gdybyśmy chciały kiedyś prać, tak jest łatwiej.

Tak samo skrzydła, są doszyte w dwóch miejscach białą wełną, tak, że można ją w razie potrzeby przeciąć i skrzydła wyprać osobno.
Skrzydełka zrobiłam z białego filcu. Chciałam z wełny , nawet próbowałam ale anioł wyglądał, jak batman. Coś mi nie wyszło po prostu.
Skrzydełka też delikatnie wypchałam silikonem.




Czytaj dalej »

wtorek, listopada 29, 2016

Jak zrobić świąteczne ozdoby z masy solnej. Aniołki i serduszka. Magazyn "Zycie ze smakiem"



Czytaj dalej »

sobota, listopada 26, 2016

Wieczorem w fotelu. Kłopoty z instagramem.


Koniec kłopotów z instagramem. W zasadzie chciałam już sobie dać spokój , zrezygnować, ale w końcu się udało.  
Moje konto zniknęło, ktoś je skasował czy ukradł, czy cokolwiek to było, i założyłam od nowa. Cieszyłam się, że już mam, że wszystko gra a tu nagle nie mogłam zdobyć kodu, który przychodzi na telefon.  Wysyłałam SMS-y przez kilka dni, kod dostępu na mój instagram nie nadchodził. w końcu cisnęłam telefon i stwierdziłam, że mam to gdzieś. Nie to nie.
Kilka dni temu spróbowałam jeszcze raz i udało się, kod nadszedł i mogłam zakończyć rejestrację.
Ile to trwało, żeby dostać się na własny instagram? Ano ok. miesiąc . 
Teraz trzeba tylko od nowa zacząć wrzucać zdjęcia.
Zastanawiam się, dlaczego ktoś to robi, co mu z tego przyjdzie? Komu wadziło to, że mam kilka fotek na instagramie.


To nasza kicucha, po sterylizacji zrobiła się dosyć gruba, i nareszcie pije wodę. Przedtem nie tknęła, zawsze tylko mleko ale wzięłam ją na przetrzymanie. Kilka ładnych dni nie piła absolutnie nic, w końcu jednak dała za wygraną. 
Jeszcze troszkę i będzie można dokarmiać ptaszki, póki jednak nie ma śniegu, nie robię tego. 
W sklepach już tyle świątecznych cudeniek, że oczu nie można oderwać.  Niedługo trzeba będzie wziąć się za kruche ciasteczka. Nie chcę piec za szybko bo zjemy zanim święta nadejdą.
Powoli zabieram się za gruntowniejsze porządki, jak na złość wystąpił problem z kręgosłupem i część okien musi poczekać aż wrócę do formy. 
Mąż po zabiegu i cały miesiąc mam go w domu. Zabrał się za kafelkowanie piwnicy, będzie tam jeszcze letnia kuchnia. Do zapraw, gotowania słoików i może do składania gotowych na półki. . Myślę, że latem będę mogła malować nawet obrazy , taki mój mały kącik do wszystkiego. W ciszy i spokoju . Myślę, że wstawię tam jeszcze pralkę. Mieliśmy białą boazerię, nie wiadomo było co nią zrobić. Powstały z niej ścianki, jeszcze tylko wymalować  i będzie ok.



Relaks z kicią. Wyłożyłam kocyk, żeby sierść nie zostawała na fotelu. Jedyne miejsce, gdzie pozwalam jej leżeć. No nie, jeszcze na krześle z poduszką.
Długo trwało zanim nauczyła się, że reszta mebli jest dla niej niedostępna. Wyganiałam cierpliwie z każdego miejsca, w końcu zajarzyła, że wolno tylko na oparciu fotela.
Wiecie , jak miło jest, gdy sama jestem i dziergam, czytam, czy kawę piję, a ruda cichutko mruczy z tyłu za mną. Czasami przymykam oczy i opieram głowę o ciepłe futerko. Niby to tylko kotek, ale dom jest cieplejszy i bardziej przyjazny, gdy obok ludzi, żyją w nim zwierzęta. Tacy mali przyjaciele z wielkim serduchem.


Coraz zimniej , dzisiaj na zakupy ubrałam po raz pierwszy rękawiczki. Jeszcze chwila i i na drzewach zobaczymy śnieg.  Nie lubię rękawiczek, gdy biegnę do sklepu. Za dużo ubierania i zdejmowania. A jak jeszcze sporo siatek, torebek, i może jeszcze parasolka, można się nieźle zmachać ciągłym przekładaniem z ręki do ręki .

Miłego wieczoru wszystkim życzę.
Wieczorami czasami obmyślam, jak i co zrobić do świąt, tak, by wszystko grało. Pewnie też tak macie. :)


Czytaj dalej »

niedziela, listopada 06, 2016

Jak zrobić laczki dla gości szydełkiem


Niby butów nie zdejmujemy, niby to nieładnie, no i ponoć tylko Polacy tak czynią, jednak czasami , idąc w gości w pięknych bucikach, chcemy dać odpocząć stopom, tym bardziej gdy wizyta ma potrwać kilka godzin. A do tego, gdy pogoda deszczowa, błoto na ulicach, nie chcemy gospodarzom w mieszkaniu bałaganić


Kiedyś kupowałam co jakiś czas po kilka par papci dla gości.  Teraz umiem zrobić sama i co jakiś czas tworzę nowe. Łatwe w utrzymaniu czystości, wystarczy wrzucić do pralki .
Wytrzymują średnio 2-3 lata.

Zaczynamy od zszycia podeszwy.  Lateksowa wkładka do podłogi , na górę wkładka z filcu i zszywamy ściegiem dzierganym.




Dwa okrążenia robię na całości , potem wyznaczam sobie punkt, od którego zacznę robić górę i półsłupkami okrążam do drugiego punktu naprzeciwko.


Potem się cofamy , co jakiś czas zbierając po dwa oczka na środku palców..


Zeby na bokach wyszedł skos, za każdym okrążeniem, też zbieram dwa oczka.
W sumie zbieram oczka troszkę na wyczucie. Zależy od wielkości i grubości stopy.
Musi być też dosyć ciasno, wiadomo, że wełna troszeczkę się rozejdzie.


Jeśli góra wychodzi zbyt płytka, można ją zgłębić, zaczynając okrążenia bliżej pięty


Te czerwone z serduszkiem tak właśnie zrobiłam. Są przez to głębsze.


Na koniec ozdabiamy wedle własnego widzimisię .



Tutaj mam jeszcze obrobione kontrastową wełną. Dzięki temu góra jest wyrównana, ładniejsza i i przyjemniejsza dla oka.








Tak się przyzwyczaiłam do tych wełniaków, że od kilku lat noszę tylko takie. Noga się nie poci, wygodne, mięciutkie i łatwe w utrzymaniu czystości.

............................................................................................................................................................

Długo nie zaglądałam na bloga, nawet chęci brakowało. Nadal jeszcze zbieram się do kupy mimo pogodzenia sie z rzeczywistością , tym co nieuniknione.
Przez chwilę miałam wrażenie, że wszystko jest mało ważne, zniechęcenie jakieś mnie przycisnęło.
Smutek oczywiście nie chce minąć, pewnie zostanie na zawsze w sercu, na każde wspomnienie taty.
No i trzeba przyzwyczaić się do tego, że jeszcze nie raz, nadejdzie ciężki czas.

Ale już jest dobrze. Godzenie się z samym sobą daje efekty :)
Wszystkim dziękuję za słowa wsparcia. Kochani jesteście.
Dzięki ludziom, dzięki dobrym słowom  o wiele łatwiej przejść trudne chwile.

Mam nadzieję, że zacznę już regularnie wpadać na blogi. W każdym razie będę się starać :)
Miłej niedzieli kochani :)



Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Szysia , Blogger