poniedziałek, września 19, 2016

Bagaż



Czy to, że znajomy, przyjaciel, czy też ktokolwiek kogo lubię, ma przekonania inne od moich, czy to polityczne, czy związane z wiarą, albo też ze zwykłym postrzeganiem życia, nie może nadal być dla mnie kimś ważnym? Fajnym i lubianym?
Mam sobie dać z nim spokój?
Jasne, że nie. Jak już się kogoś lubi, to razem z całym jego bagażem doświadczeń i przekonań.
Co prawda, może się po latach okazać, że to "Fałszywka". Tak też bywa.
Mimo wszystko, cokolwiek się nie dzieje, każda osoba coś nam daje.. Zostawia w nas ślad.
I to jest dobre. Nawet wtedy, gdy te ślady są przykre. Krzepniemy. Stajemy się silni, mniej podatni na następne ciosy.

Przeżyłam już trochę lat i chyba to, jaka teraz jestem, jest wynikiem spotykania przeróżnych ludzi na swojej drodze. Takich, którzy coś mi dali, i takich, którzy zabrali.
Ci, którzy zabrali, przy okazji zostawili między innymi niepewność, złość, wściekłość i smutek.

Jednak , tych, którzy dali mi cudowne, wspaniałe "prezenty", jest więcej.
Zatem wiara w człowieka, nadal u mnie funkcjonuje, siedzi bardzo głęboko i zakorzenia się nadal.

Cholernie mi smutno, i to aż boli, gdy zło widzę. Takie zło, które popełniane jest z premedytacją. Czasami z samej przyjemności.

Tacy ludzie niszczą samych siebie. nie rozumiem tego i pewnie nigdy nie zrozumiem.

Nie wiem co mnie dzisiaj wzięło na takie roztrząsanie .
Nie mam pojęcia.
Tak przy kawie sobie siedzę i kombinuję, dlaczego jestem taka, jaka jestem.

Od rodziców otrzymałam pakiet zasad.  W zasadzie trzymam się tego do teraz. Jednocześnie  niektóre rzeczy modyfikuję dzięki własnemu doświadczeniu, rozszerzam, dodaję coś nowego. Nigdy nic nie wyrzucam. To taki worek bez dna. Zmieści się wszystko. Bagaż, który będę ciągnąć do końca życia.
Nie wrzucę tam tego co  złe . W każdym bądź razie staram się :) Zło jest ciężkie, mogę nie uciągnąć. Może mnie przygnieść w dniu, gdy przyjdzie mi odejść.
A chcę zostawić wszystko dzieciom i wnukom. Przecież nie zostawię im paskudnych rzeczy.
Mam cichą nadzieję, że to , co tam znajdą będzie tylko i wyłącznie przyjemne , dobre. Przede wszystkim miłość do nich.


Chłodny dzień dzisiaj, co prawda słoneczko świeci ale w powietrzu czuje się jesień. Wczoraj zmarzły mi uszy wieczorem. Chyba czas zmienić ciuchy na cieplejsze. Czapki jednak jeszcze nie ubiorę :)
Poranek piękny i nawet gdyby deszczydło lunęło, i tak będzie piękny bo deszcz też jest potrzebny.
No i jak na razie nie dzieje się nic co mogłoby mnie mocno zmartwić. I oby tak zostało. Czego sobie i Wam życzę. Miłego dnia kochani :)



Czytaj dalej »

czwartek, września 15, 2016

Smutno


Siedzę sobie przy porannej kawie i próbuję coś napisać.  I nie potrafię.  Myśli zajęte zupełnie innymi sprawami. Wiecie, jak to jest, niby się funkcjonuje ale, jak automat, jak kukiełka pociągana za sznurki.
Dzień i noc. Poranek  czy wieczór. Cztery jasne ściany w szpitalu i jedna kolorowa plama na tej ścianie. Obraz, który mimowolnie przyciąga wzrok zielonymi kolorami.
Mijają dni i noce, widok zawsze ten sam.
Aura za oknem się zmienia, słońce, deszcz, ciepło, zimno. Bez znaczenia.
Jasne ściany i zielony obrazek cały czas na miejscu.

Kochani, trzymajcie kciuki za mojego tatę










Czytaj dalej »

piątek, września 09, 2016

Sałatka piękności


Nie mam pojęcia, czy nazwa prawdziwa. W każdym razie, gdy z siostrą byłyśmy młodymi panienkami, mama często robiła taką sałatkę. Mówiła - jedzcie, to sałatka piękności.
A że piękne  chciałyśmy być, to jadłyśmy dużo :)
Dzisiaj błyskawiczny piątek. Sałatka też błyskawiczna.


Czego będziemy potrzebować?
Tylko dwa składniki , jaja i biała część pora.


Por kroimy drobniutko i wsypujemy do miski.
Do tego gotowane jaja, w sumie , w dowolnej ilości. Siekamy i wrzucamy do miski.
U mnie por bardzo duży, dlatego jeden. Jeżeli mamy mniejsze, trzeba wziąć dwa.
Mieszamy, dodajemy sól i pieprz do smaku. Dodajemy też majonez i szczypiorek. Mieszamy.
Sałatka smakuje wybornie, chyba, że ktoś akurat nie lubi jakiegoś składnika :)
. No ale gdyby naprawdę było tak, że będziemy pięknieć, warto spróbować.



                                                                      KLIK
Czytaj dalej »

niedziela, września 04, 2016

Obciążniki do serwety z kamieni i kordonka


To już ostatnie, letnie podrygi.  Co prawda obciążniki wiszą na balkonowym obrusie, jednak już nie za długo. No chyba, że się mylę i lato nas jeszcze zaskoczy.
Trudno było uzyskać ładniejszy efekt , kamienie nierówne . Trzeba było też szukać w miarę równych, o podobnym ciężarze , sprawdzają się jednak świetnie. Obrus i serweta ani drgnie. Bałam się trochę, że kocisko będzie się bawić dyndającym kamykiem , jednak najnormalniej w świecie olewa kiwające się na wietrze dziwadła :)



Zrobiłam kwiatki i kółeczka, po dwie sztuki na jeden kamień . Potem zygzakiem połączyłam na bokach. Do tego mały pędzelek u dołu i gotowe.
Pozostaje tylko zawiesić do klipsa .


Zrobiłam białe bo pasują do każdego koloru. Dobrze też się będzie prać. Razem z kamieniem zamoczyć w wodzie z proszkiem i można spłukać po jakimś czasie.


Lapię ostatnie promienie ciepła. Coraz mniej słońca, coraz chłodniej. Od wczoraj już pada i tak jakoś  wszystko powoli gaśnie , szykuje się do zimy.

Mam nadzieję, że jesień będzie kolorowa i energetyczna .

U nas ostatnio poz znakiem remontu. W łazience zepsuła się spłuczka, która schowana jest w ścianie. Trzeba było ciąć kafle i kuć tynk. Bałaganu co niemiara. Pył, gruz i już nie wiem co jeszcze.
Wczoraj jednak skończyliśmy się bawić i łazienka funkcjonuje tak , jak powinna. Jedno szczęście, że kafle były w piwnicy. Zawsze kupujemy ciut więcej i w razie potrzeby,  można uzupełnić tym samym wzorem.
Za oknem juz ciemno, kicia ucieka z wilgotnego balkonu, nie chce na chłodzie leżeć. Nieufnie patrzy przez szybę na deszczowy krajobraz.
Robi się teraz okrąglutka, sierść jest gęsta i ładnie się świeci. Sporo je, szkoda tylko, że trochę wybredna. nie wszystko jej smakuje.
Ale cieszę się, że już wysterylizowana, normalnie odżyła i nawet błyski ma w oczach.

Wnusio tak szybko rośnie, nabywa nowych umiejętności, wspina się na tapczany i krzesła. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i cały czas czuwać. Mała, ruchliwa iskierka . Serce mi mięknie, gdy wdrapuje mi się na kolana i przytula. Chwile, które cieszą i wywołują uśmiech na twarzy.
Mały, słodki aniołeczek.



Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Szysia , Blogger