Obiecuję sobie, że będę codziennie pisać, choćby tak dla wprawy, dla zapamiętania i nabrania nawyku. Coś mi nie wychodzi.
Obraz zaczęłam malować ok 3 lata temu. Przeleżał potem swoje i teraz wykańczam.
Jeszcze kilka drobiazgów, z którymi sobie nie radzę i zawiśnie na pustej ścianie.
Gdybym technicznie była lepsza, skończyłabym szybciej. Niestety brak wiedzy stopuje mnie. ale to nic, w końcu dam radę.
W dolinie płynęła rzeka, niestety była dziwna, nieprawdziwa i nie umiałam sobie z tym poradzić.
Zrobiłam zatem maleńką osadę. Obraz bardzo mokry i nie mogę jeszcze poprawiać ale za kilka dni znowu się za niego wezmę.
Muszę poprawić choineczki w dolinie, coś lecą na jedną stronę. Muszę całą dolinę oddalić od pierwszego planu ale nie bardzo wiem jak. Choinki mają jednakową wielkość, tak nie może być, z tyłu powinny być mniejsze. Chcę zrobić mgłę ale nie bardzo wiem jak.
Po prawej stronie jest dziura w skale. Był tam dziwny zwis, jakaś formacja, której nie potrafiłam namalować, zatem zrobiłam dziurę i niech już tak zostanie. W końcu, ludzie z doliny muszą jeździć do miasta, choćby po większe zakupy. To przejście do innego świata. A może market B im namaluję :)
Gdyby tak ktoś mi podpowiedział co zrobić, żeby było dobrze, ech ! Czasami wiem co, a nie wiem jak to zrobić
Słońce świeci z lewej strony, trzeba chyba jeszcze podkolorować cień. A jeśli tak, to chyba dolina też powinna być z jednej strony ciemniejsza.
No i tak się męczę z tym wszystkim. Ale muszę skończyć obraz jak najszybciej bo jak się zniechęcę, znowu poleży kilka lat a zabiorę się za nowy.
Jakkolwiek będzie, musi być dobrze. Lubię malować, nawet jeśli coś nie wychodzi.
Też tak macie, że jak coś Was kręci, zapominacie nawet o jedzeniu?
Mogę obejść się bez malowania kilka miesięcy a potem nagle bierze mnie tak mocno, że wszystko inne schodzi na bok.
Tak samo z szydełkowaniem. Nie robię, nie robię i potem nagle, jak przysiądę to oderwać się nie mogę.
Najgorsze, że na wszystko trzeba czasu, a tego akurat jakby mniej.
Siedzę sobie teraz przy kawce, w miarę cicho bo wnusio śpi za moimi plecami.
Potem obiadek i po południu do fryzjera.
Dzisiaj w sklepie kupiłam tapiokę, i nie wiem dlaczego, nigdy nie miałam, nic nie robiłam . Spodobał mi się kształt kuleczek, jak małe , okrągłe miętówki. Wypadałoby teraz zrobić z tego danie, nie wiem tylko co. Poszukam , moze coś znajdę . Czasami nie rozumiem samej siebie.
Kupować bo kształt ładny. Zna ktoś jakieś sprawdzone przepisy? Z czym to się je?
Myślałam, że kicia po sterylizacji będzie grzeczniejsza, szaleje dalej. Kocury też nie miały już przychodzić pod balkon, przychodzą nadal i spać nie dają.
Ale za to ładnie przybiera, robi się okrąglejsza i kolor futerka też bardziej intensywny.