czwartek, października 31, 2013

W ciągłym biegu , aż pięty drzwiami przytrzaskuję ...


Ostatnio nie bardzo miałam czas na pisanie, dzisiaj wreszcie troszkę oddechu :)
Byliśmy na zakupach, Ola kurtkę chciała kupić, no ale  nie kupiła. Nabiegaliśmy sie wszyscy po sklepach i nic nie było takiego co w oko by wpadło a jeszcze do reszty ciuszków pasowało.
Nogi obolałe , na małą kawkę poszliśmy do cukierni .

Cukiernia "Sowa". Kawa po wiedeńsku z bitą śmietaną do tego ciacho . Bardzo smaczne jedno i drugie :)
Taka mała rekompensata za to, ze nie udało się kurteczki kupić. Na poprawę humoru w sam raz.
No i kiedy uda mi sie kupić ekspres ciśnieniowy?  Coś nie mogę na niego uzbierać, ech...
Sama bym sobie fajne kawki parzyła.

Dzisiaj byłam z mężem groby troszkę uprzątnąć.  W sumie można by na okrągło bo liście spadają jak szalone i przestać nie mają zamiaru. Teściowej jeszcze pralka sie zepsuła i moje chłopię akurat naprawia w tej chwili.

Ciasta, sałatki już przygotowane , u teściowej oczywiście bo tam sie spotyka cała rodzinka po odwiedzeniu grobów.
W następne dni pojadę na cmentarz do następnych, bliskich z mojej rodziny. A że to w innej miejscowości, to i w inny dzień, a może nawet w Zaduszki.
Dalej siedzę w pistacjach. Ciekawe kiedy mi się znudzą i rzucę się na inny smakołyk, hmm...
Po niedzieli następne liście z ogrodu będzie trzeba wywieźć.  Oby nie padało.
Pieskowi w budzie trzeba będzie słomę świeżą przywieźć, żeby miał ciepło na zimę. 

Książki mi się skończyły, nie mam nic nowego do czytania. A rano jeszcze paznokcie muszę zrobic bo mi dzisiaj przy sprzątaniu grobów poniszczył się lakier.
Trochę głupio, zamiast pomyśleć... durna baba.
Maluje się przecież po różnych pracach a nie przed . czy ja sie kiedyś nauczę...
Jeszcze wieczorem naleweczkę z męzem wypiję, pogadamy sobie i potem spać..
Lubię takie spokojne wieczory, leniwe , z rozmową, albo też z dobrym filmem czy książką, byle razem, w zaciszu domowym, na ulubionym fotelu...

Niedługo koniec konkursu - kilka postów niżej :) Zapraszam 









Czytaj dalej »

poniedziałek, października 28, 2013

Dziwne spotkanie przy cmentarzu


Historia pierwsza

Dawno temu.....  On i Ona zakochani w sobie, spotykali się codziennie , a to w kawiarni albo też na spacerach. Wieczorami, nocą uwielbiali spacerować przy blasku księżyca. Najprzyjemniej spacerowało się alejką, która wiodła wzdłuż cmentarza. Tak też było i tym razem. Powolutku , trzymając sie za ręce, spacerowali rozmawiając . Niezbyt głośno, szeptem . Cmentarz tak dziwnie nastrajał, tchnął ciszą i spokojem, nie przyszło im do głowy by podnosić głos.
Za ażurowym płotem widać było  gdzieniegdzie zapalone znicze, jasne światełka zostawione wraz z modlitwą bliskich czy znajomych. Wzdłuż alejki rosły potężne drzewa konarami zasłaniając ciemne niebo. I tylko księżyc rozświetlał drogę i pnie drzew. Zeby nie księżyc i lampki na cmentarzu byłoby bardzo ciemno bo droga była nieoświetlona. Spacer był naprawdę romantyczny, tak im się zdawało.
W pewnym momencie, Ona , spoglądając na cmentarz, rzekła-
- Co byś zrobił gdybyśmy teraz zobaczyli ducha?
On zaśmiał się głośno i odpowiedział - 
- Nic, duchów przecież nie ma.

 Jednocześnie spojrzeli w stronę cmentarza. 
I tuż przy płocie, przy jednym z drzew , ni stąd ni zowąd zobaczyli postać. 
Stała przy drzewie nie opierając się o nie. miała długi płaszcz, prawe do kostek i kapelusz z rondem. Głowa spuszczona na piersi , tak więc twarzy nie było widać.
Oboje zamilkli jednocześnie, przyspieszyli kroku, byle tylko znaleźć się jak najdalej od tej dziwnej postaci. Ona czuła strach w gardle, zaciskało krtań tak, że nie mogła wydusić słowa. On z zaciśniętymi ustami parł na przód mocno zaciskając dłoń na jej dłoni.
Byle dalej od tego miejsca. 
Wszystko byłoby zrozumiałe i naturalne, można by pomyśleć, że jakis podpity mężczyzna stoi i drzemie, tylko , że postać przy drzewie , nie dotykała stopami ziemi. Wisiała nad nią kilkadziesiąt centymetrów. Zupełnie nieruchomo, jak nieżywa. Straszna w tym bezruchu , oświetlona poświatą księżyca, w jakiś starodawnym stroju.

Gdy byli kilkanaście metrów od tego miejsca, Ona próbowała się odwrócić, zobaczyć czy moze ten ktoś nie idzie za nimi. Jednak nie mogła. Paraliżujący strach unosił  włoski na karku, ciało było jak sparaliżowane. Mogli tylko iść do przodu.
 Miała dziwne wrażenie, że ktoś jest z tyłu krok za nią, że dyszy w kark...
Całą drogę do domu nie odezwali się do siebie ani jednym słowem. 
A na następny dzień udawali, że nic się nie stało, ze dziwne spotkanie nie miało miejsca.
Nigdy więcej nie rozmawiali na ten temat.

Po jakimś czasie, rozpytując znajomych, Ona dowiedziała sie, że w takiej chwili powinno zmówić się jakąś modlitwę za tą duszę. Wtedy strach mija i nie powinno wydarzyć sie nic złego.

                                                        ***************
Historia druga
Dawno, dawno temu... Mój tato opowiadał historię swojego taty, gdy dziadek mieszkał jeszcze w małej miejscowości i do kościoła w niedzielę jechał zawsze wozem z koniem. Na wozie siedziała babcia, ciotka i każdy, kto potrzebował podwózki na mszę.
Droga była wąska, domki ze strzechami jeszcze, drewniane...
A wszystko przeważnie postawione wzdłuż drogi.
W pewnym momencie dziadek zjechał aż na drugą stronę drogi , wyraźnie kogoś wyprzedzając. Kobiety zaczęły sie dziwić, co też wyprawia i szaleje tak po jezdni.
dziadek odwrócił się do nich i rzekł-
- A wy ich nie widzicie? Przecież pełno ludzi tutaj idzie.
Kobiety rozglądały sie na boki ale nic nie zobaczyły.
- Przecież tu nikogo nie ma!
- Jak to nie ma, idzie ich cała gromada. Przecież w nich nie wjadę.



                                                     ********************

Zastanawia mnie zawsze, że dawniej ludzie nie dziwili się tak bardzo tym co widzą, spotykają w różnych sytuacjach. Rozumiem to tak, że dla nich było to normalne, że duchy istnieją, ze mogą sie pokazać, dać znac i czuć.
Dzisiaj nie przyjmujemy tego do świadomości. Wydaje nam się , że dusze są gdzieś tam , w swoich własnych miejscach. A tutaj , przy nas, nie ma możliwości ich zobaczyć.



W każdym razie , zawsze lubiłam słuchać historie opowiadane prze ciocię, babcię czy inne starsze osoby. Moja wyobraźnia rozpędzała się, zaczynałam sie zastanawiać. To było dla mnie po prostu ciekawe. :)

Niedługo Święto Zmarłych. To święto jako jedyne zawsze dziwnie mnie nastraja. Zaczynam się zastanawiać nad sensem życia, nad śmiercią i tym co mnie czeka .

Miłego poniedziałku wszystkim życzę :)




Czytaj dalej »

sobota, października 26, 2013

Spineczki dla małej dziewczynki

Od czasu kiedy mogę mojej kochanej córeczce zakładać spineczki  szukałam ręcznie robionych spineczek i gumeczek. Uwielbiam rzeczy ręcznie robione. Niestety takie robótki są dość drogie. Kiedy zakupiłam pierwsze spineczki szybko je krasnale schowały :(. Mówię do siebie kupię jeszcze raz niestety ponownie krasnal schował i została mi tylko jedna :(. Powiedziałam sobie dość szkoda mi kolejnych 20zł przecież mogę sama zrobić. 
Dziś właśnie wykonałam taki mały komplecik 2 spineczki i 2 gumeczki. Gumeczki takie cieniutkie bo włoski 1,5 rocznego szkrabka są jeszcze delikatne i te grube gumki po prostu się nie trzymają. Od dziś będę często je robiła zapewne w bardzo różnych odsłonach w zależności od stroju i nastroju ;). 

16.11.2013
















edit:


dziś zrobiłam kolejne gumeczki na cały tydzień :) 











                      Pozdrowionka ;)




Czytaj dalej »

wtorek, października 22, 2013

Magiczne Indie - Olej kokosowy

Już od jakiegoś czasu kręciłam się na stronie sklepu oglądając, podziwiając i zastanawiając się co wybrać :) No i padło na olej kokosowy. Pewnie dlatego, że produkt wszechstronny. No i dlatego, że od dłuższego czasu szukam jakiegoś specyfiku dla super suchej skóry. 

Troszeczkę informacji ze strony sklepu.

Olej Kokosowy 500ml KTC

Olej kokosowy - król wśród olejów! Posiada szeroki wachlarz zastosowania.Olej kokosowy jest opisywany jako "najzdrowszy olej na ziemi". Oprócz kulinarnego zastosowania przynosi wszechstronne korzyści pielęgnacyjne.


Idealny do smażenia orientalnych potraw, gotowania, pieczenia ciast i robienia deserów. Nadaje się również do smarowania pieczywa.
Świetnie się wchłania w potrawy. Nie ma wpływu na smak przyrządzanej potrawy.

Olej kokosowy znalazł również zastosowanie jako środek pielęgnacyjny i kosmetyczny oraz do masaży.
Można stosować jako balsam do ciała. Jest idealny do cery suchej i łuszczącej się, swędzącej. Najlepsze rezultaty można uzyskać wcierając olej w jeszcze wilgotna skórę,tuż po kąpieli. Łagodzi objawy związane z łuszczycą, zapaleniem skóry i egzemą. Używany do masażu wspomaga naturalną, równowagę skóry. Zmiękcza skórę zapobiegając jej przesuszeniu oraz łuszczeniu się. Zapobiega zmarszczkom, obwisłej skórze oraz plamkom na ciele. Sprzyja zdrowemu i promiennemu wyglądowi skóry. Dostarcza ochrony przed szkodliwymi skutkami ultrafioletowego promieniowania słonecznego. Masaż z użyciem oleju kokosowego jest niezapomnianym przeżyciem.
Olej kokosowy do Masażu stosowany jest na całym świecie przynosi relaks i znacznie poprawia stan skóry. Polecany jest zwłaszcza do bardzo suchej i pękającej skóry, przeznaczony również dla skóry dojrzałej, uszkodzonej przez słońce, a także przy neurodermitis. Olej kokosowy ma działanie "chłodzące" i uspokajające.

W przypadku bardzo delikatnej i przesuszonej cery olej jest używany jako preparat do demakijażu oczu i twarzy.

Olej można również delikatnie wcierać w skórę twarzy w celu lepszego nawilżenia i nadania jej blasku.

Olej kokosowy nakładany na włosy doskonale je pielęgnuje, zapewnia ich odbudowę i ochronę oraz usuwa łupież.
Jest idealny dla osób, które mają suche, zniszczone włosy, ze skłonnością do rozdwojonych końcówek.
Aby odżywić włosy olejem należy go wmasować na mokre włosy, nałożyć na nie foliowy czepek i owinąć głowę ręcznikiem.
W zależności od zapotrzebowań pozostawić olej na włosach na godzinę lub całą noc, a następnie dokładnie umyć włosy. Olej można również wymieszać z porcją Amli i stosować jako maskę do włosów. Świetnie się sprawdza w połączeniu z olejkiem bawełnianym - odżywia włosy, sprawia, że stają się wyjątkowo jedwabiste i miękkie.Olej można używać również bez spłukiwania. Należy jednak uważać z dozowaną ilością, aby nie obciążyć i nie przetłuścić włosów. Odrobina oleju, roztartego palcami i nałożonego na końcówki włosów jest doskonałą pielęgnacją.

Zastosowanie:
- środek spożywczy
- maseczka do włosów
- pielęgnacja ciała
- masaż odżywczy

Właściwości oleju kokosowego:
- antybakteryjny
- antywirusowy
- antyseptyczny, wspomaga gojenie ran

- reguluje przemianę materi

- nie przyczynia się do budowy tkanki tłuszczowej
- wzmacnia mięsień sercowy
- nie obciąża trzustki
- łagodzi dolegliwości cukrzycowe
- odżywia skórę
- pomocny w egzemach
- spowalnia starzenie się skóry i powstawanie zmarszczek
- wzmacnia włosy
- likwiduje łupież
- nie zawiera cholesterolu
- dobry dla diabetyków

- posiada neutralny zapach

Sposób przechowywania:
Olej należy trzymać w zakręconym pojemniku, w temperaturze pokojowej. Należy chronić od światła słonecznego i wilgoci. Można przechowywać w lodówce. Przechowywany w temperaturze pokojowej, czyli poniżej 25 C, utwardza się i wygląda jak masło o białej, mlecznej barwie.Nie ma to wpływu na jego jakość. Powyżej temperatury 25 C olej będzie mieć postać płynną. Aby upłynnić olej wystarczy pojemnik z olejem skierować pod strumień ciepłej wody lub umieścić w naczyniu z ciepłą wodą, ewentualnie można postawić koło grzejnika.

Olej Kokosowy obecnie jest dostępny w szerokim plastikowym słoiku 500ml.

SKŁAD:
100% czysty i naturalny olej kokosowy!

No i teraz jak się sprawił ów produkt :)
Mam go dopiero około 2 tygodnie. Na początku smarowałam się nim codziennie. Teraz mam zamiar używać raz w tygodniu a na co dzień używać będę inne balsamy.
Dlaczego?
Otóż jest bardzo tłusty, śliski i nie wchłania się błyskawicznie. Cóż, w końcu to olej :) Za to jak dla mnie , wspaniały. Swietnie sprawdza się przy tak suchej skórze jak moja. Miejscami szorstka, miejscami pergaminowa, czasami swędzi jak za mało tłuszczu, i czasami też łuszczy sie na podudziach.
Po kąpieli nabieram w dłoń i ogrzewam bo troszkę twardy. Już zmądrzałam i rano wystawiam z lodówki, żeby zmiękł do wieczora. Na początku kroiłam nożem :)
Szybko rozpuszcza się w ciepłych dłoniach, zaraz też wcieram w skórę. 
Po wysmarowaniu całego ciała, łącznie z twarzą i stopami, ubieram się w bawełnianą pidżamę i skarpetki. Cała się ślizgam i świecę. Nie wchłania sie szybko, właściwie można powiedzieć, że bardzo wolno ale to nic. Raz na tydzień można wytrzymać a w nagrodę mam piękną, nawilżoną i aksamitną skórę. Oczywiście w dotyku bo ze względu na wiek, skóra jest jaka jest. 
Ach, jak usiadłam do komputera to paluchy poleciały na klawiaturze z poślizgiem :) No i sedes, tiaa... tam też trzeba uważać by ślizgiem nie wpaść na klapę czy kafelki :)
Idę spać .
Rano olej już nie stoi na skórze. Wchłonął się , możliwe, że i w pidżamę też troszeczkę. Skóra w dotknięciu bardzo przyjemna i gładka. Uda gładkie, majty z pośladków same wnet spadają a stopy w skarpetkach nawet trochę piszczą gdy się chodzi. No jest super :)
nic nie swędzi, nie trzeba poprawiać smarowania, nawet szorstkość na kolanach zniknęła. 
Twarzy na co dzień  też nie smaruję, raz w tygodniu starczy. 
Dwa razy spróbowałam włosy nasmarować. Wszystko ok ale , że nie mam łupieżu ani suchych włosów, zrezygnowałam z tego. W każdym razie po umyciu były miękkie, a mam bardzo sztywny włos. Połysk, hmm.. nie zauważyłam zmiany ale może trzeba by dłużej stosować, nie wiem.
Twarz gładka chociaż nadal z zaczerwienianiami  może złagodzą się po pół roku :) O ile tak będzie.
Przyjemnie się smaruje olejem, gładko, zwinnie i jednym pociągnięciem dłoni. Aaa... dłonie też już nie takie suche, chociaż z plamkami i zmarszczkami ale w dotyku bardziej jedwabiste :) Paznokcie i skórki też ładniejsze.
Cóż, myślę, że będę go kupować cześciej. Naprawdę frajda taplać sie w takim tłuszczyku i czuć jak skóra piszczy i wzdycha z radości :) 
Jestem bardzo zadowolona, naprawdę. W końcu nie mam szorstkich ud i kolan. 

A tak wygląda po wyjęciu z lodówki.

Kosztuje 22 zł, do tego przesyłka, chyba 8- 9 zł, dokładnie nie pamiętam.
Ale ilość jest spora, skutek przeszedł moje oczekiwania. Warto .
I nie pachnie, zero jakiegokolwiek zapachu. Sama natura :)

Jakieś mięsko też próbowałam smażyć, i było ok. Ale wolę zostawić ten olej na skórze, za dobrze się z nim czuję by dzielić się z mięskiem, naleśnikami czy czymś jeszcze :)


.........................................................................................................

Rozpisałam się niemożliwie :) Powoli już rozglądam sie za jakimś następnym cudem z tego sklepu, ciekawe czy też mi przypadnie do gustu.

Zasapałam się przy pisaniu, idę się teraz napić kawki, może i ciacho się znajdzie :)
Miłego dnia kobietki :)

Artykuł znajduje się również na stronie 
Przepis na kobietę


Czytaj dalej »

środa, października 16, 2013

Na skróty:)


Pajączka nie zauważyłam, chyba schował się przede mną. Jeszcze rosa na niteczkach, jeszcze chłodno o poranku to i pająki pewnie spały :)


Dzisiaj rano szybko wstałam. Z tatą na kontrolę do szpitala miałam jechać. A lało okropnie.
Najważniejsze, że wszystko w porządku.
Kolejka w izbie przyjęć masakryczna, niejeden zdążyłby umrzeć zanim go zbadają. Chorzy muszą mieć naprawdę siły i wielkie samozaparcie, żeby dostać się do specjalisty.
Powolutku za zniczami i kwiatkami się oglądam. Jeszcze troszkę i ruszymy na groby do bliskich.
Przyszła też paczuszka z Magicznych Indii z olejem kokosowym. No nie mogłam się oprzeć, musiałam wypróbować. A teraz już po prysznicu, w szlafroku  , paluchami ślizgam się po klawiaturze. Chyba przesadziłam ze smarowaniem :)

Sama tak siedzę w chałupie. Dzieci gdzieś na zwiadach. Zięć wrzucił dzisiaj węgiel do południa i cieszę się, że chociaż już jedno na zimę przygotowane.
W ogródku jeszcze troszkę trzeba zrobić, przygotować go na chłody, uprzątnąć śmieci i takie tam ...
Wszędzie liście leżą, szeleszczą pod stopami. Z kwiatkow tylko fioletowo-niebieskie cuś się ostało. Chyba jakieś astry, nie wiem.

U tatusia wypiłam po długim czasie zieloną, liściastą herbatkę. No nie wiem, jakoś te naturalne , bez smakowych dodatków ciężko mi schodzą :)
Jeszcze troszkę i zacznie się remont na piętrze. Syn będzie zrywał podłogi w jednym pokoju, kładł kafelki i kuchnia stanie. Meble kuchenne już złożone czekają na strychu. Mam nadzieję, że do Bożego Narodzenia wszystko będzie gotowe. Już widzę ten pył wszędzie wkoło. No ale musi się jakoś dać. Najważniejsze, że będą mieli swój kącik.

Tak sobie zdania fotkami przeplatam i zastanawiam sie , dlaczego w tym roku tak mało czerwonych liści. Zawsze mocno czerwone   były , a tego roku nie chcą. Hmm..
Ach, jeszcze z tego szpitala naściągałam gazetek, ulotek z opisami chorób. I zaś będę studiować, szukać czy czegoś nie znajdę co do mnie pasuje :) Rany, jaka głupia baba jestem, jakbym na siłę szukała chorób , a potem jak pasuje to się martwię. Muszę skończyć z tym nałogiem.


Siedzę ostatnio w orzeszkach pistacjowych, tak lubię... że też takie drogie muszą być. Parasol sobie kupiłam fajny, nareszcie, od lat nie nosiłam parasola. Tylko, ze zapominam go zabierać , nawet gdy pada.
W sumie nie lubie parasolek. Na zakupach pełno torebek, siatek a do parasolki trzecia ręka by się przydała.
Kupiłam jeszcze dzisiaj miesięcznik "Egzorcysta", lubię czytać, wiele ciekawych spraw poruszają.
Od siostry i jej narzeczonego dało już zaproszenie na wesele. Tak więc za dwa miesiace idę sie bawić.
Cóż, pewnie trzeba będzie nową sukienkę sobie sprawić. tylko, że teraz nie mam czasu po sklepach szukać, mam nadzieję, że zdążę na czas :)

Ciemno już na dworze, żeby już dzieciaki wróciły, jakoś tak dziwnie samej siedzieć w domu. Kolację sobie zrobię i moze jakis fajny film się trafi. Teraz więcej programów do wyboru bo zmieniłam z polsatu cyfrowego na nc+. Lepsze programy, więcej, a cena podobna.

Dobrej nocki wszystkim życzę :)

Czytaj dalej »

piątek, października 11, 2013

Dworek w którym straszy....


Mała wioska licząca kilkanaście gospodarstw. Może trochę więcej.
Wijąca się droga, domki rozrzucone po bokach, krzaczki, drzewa przydrożne. Cisza jakaś....
Z tyłu za domami ogródki, kwiecie przy płotach i brak ludzi  wokół.
Zaraz przy wjeździe do wioski, po lewej stronie gąszcz drzew. Gęstych , wysokich i kołyszących sie majestatycznie pośród szumu listowia.
To park. Wśród drzew stoi dworek. Podniszczony, odrapany z farby, szary i trochę przygnębiający.
Wejście wysokie, schody, tarasik...Wielkie drzwi , za nimi hol, skąd można dotrzeć  do wszystkich pomieszczeń.
Wyżej następne piętro, poddasze . Niżej piwnice, gdzie chleb pieczono. Z boku budynku wejście dla służby..
Chyba nikt tam obecnie nie mieszka.
Starzy ludzie jeszcze opowiadają.... gdy moja prababcia była młoda, pracowała tam....., w dworku straszyło.
Dawno temu....
Kilkanaście osób służących. Kuchnia i piwnica . Tam gotowano, pieczono...i szeptano ze strachem.
Nikt nie odważył się wchodzić do pokoi na górze gdy właściciel wyjeżdżał w interesach.
Nikogo nie było w domu , tylko służba a mimo to na górze, w pokojach odbywały się bale.
Było słychać muzykę , hałas i tańce. Brzęk szkła i rozmowy.
Gdy nieopatrznie jedna z nowych służących poszła zajrzeć, co się dzieje, wszystko cichło.
Właściciela nie było w okolicy ale jeśli któraś z dziewcząt chciałaby jabłko zerwać w sadzie...
Właściciel pojawiał się przy niej. Pilnował sadu i włości.
Jego kareta krążyła wokół, właściciel siedział w środku  ...
Tylko, że właściciela nie było. Wyjechał.
Wszyscy sie bali, pilnowali, starali sie nie wyściubiać nosa poza swoje pomieszczenia.
U góry było słychać kroki, ktoś chodził, hałasował,
A drzwi zamkniete.

Chodziły słuchy, że właściciel zbankrutował i zaprzedał duszę....
                                                     ..........................................................
Szkoda, że nie wiem dokładnie wszystkiego. Ci co tam pracowali już nie żyją. A opowieści różnią się trochę. Ponoć ktoś tam się powiesił nawet...
Byłam w pobliżu, nie umiałam jednak zbliżyć się do tego dworku. Potwornie tam smutno, ponuro i jakoś ciemno.
Może kiedyś uda mi się znaleźć kogoś, kto będzie wiedział dokładniej co też tam się działo.





Czytaj dalej »

środa, października 09, 2013

Jak z łuku zrobić prostokątne drzwi.


Byłam ciekawa jak mąż zabierze się za to wszystko. Bałagan był okropny bo w łuku akurat cegła wstawiona. Pomarańczowy pył był dosłownie wszędzie..
W Końcu jednak mam drzwi, mogę się zamknąć, hałas też mniejszy, ogólne jest tak jak chciałam i na wielki plus. :)
W mieszkaniu wszędzie łuki, na parterze oczywiście. Chcieliśmy wstawić drzwi i trzeba było coś zrobić.
Zakupiliśmy płytę gipsową, metalowe rusztowania do przykręcenia płyty, folię, żeby rozłożyć na podłodze podczas kucia ściany i watę szklaną, i jeszcze piankę pistoletową, gipsar..
Sciana została sprostowana w rogach. Potem metalowe części, nie wiem jak to się fachowo nazywa, podzielone na krótkie kawałki i przykręcone na łuku.



Gdy metalowa konstrukcja była na miejscu, trzeba było dociąć, w miarę dokładnie , kawałki , które zapełnią luk.


Prostokątny kawałek od spodu, równiez trzeba było dokroić, tego akurat nie ma na fotce.
Przed umieszczeniem prostokątnego kawałka płyty, w środku we wnęce została napchana wata szklana. Dla wyciszenia.

Potem stolarz osadził drzwi. W ruch poszła pianka i trzeba było czekać dwa dni na zastygnięcie piany. W środku, trzeba było też zabezpieczyć listwami, zamocować tak, żeby podczas schnięcia piany, nie wygięło futryny. Przed opiankowaniem wciśnięto też kołki drewniane.



Gdy pianka wyschła, pracy ciąg dalszy.
Nadmiar sztywnej piany trzeba skroić i można zamocować teraz listwy boczne drzwi. Potem gipsar .
Gipsarem wyrównujemy , i zakrywamy płytę. Gdy po kilku dniach wyschła, odbyło się szlifowanie papierem ściernym. Paskudny etap bo wszystkich dusiło od pyłu.
Następnie Gipsar został zamalowany farbą do ścian, żeby nie pyliło dookoła.
Drzwi są, można się teraz zamknąć . Na koniec pozostaje tylko wymalowanie ścian na jednakowy kolor.

Póki wszyscy spali na górze , w sypialniach, łuki mi nie przeszkadzały. Teraz gdy dzieci dorosły, zamieszkują wyższe piętra, drzwi stały się koniecznością bo zamierzamy spać za nimi :) Ruch na klatce schodowej też nie przeszkadza bo jest o wiele ciszej. Dodam też, że nawet przytulniej :)


Tekst bierze udział w konkursie.
Został opublikowany na stronie
Czytaj dalej »

poniedziałek, października 07, 2013

KONKURS , czas trwania - do 3 listopada



 




 
Zaczniemy dość nietypowo bo od nagrody ;). 
Nagrodą w tym małym konkursie jest "sukienka" na bloga czyli --> nagłówek oraz logo.
A co zrobić aby wygrać nową "sukienkę" wystarczy napisać wiersz/cytat/rymowankę zawierającą w treści:

- słowa odnoszące się do jesieni i słowo/a kobiety :)

Zasady:
  • Udostępnij ten post przez Facebook lub poleć to google g+
  • W komentarzu prosimy też dodać nik pod którym udostępniacie na FB, ewentualnie pierwsze litery imienia i nazwiska
  • Miło będzie gdy zostaniesz obserwatorem naszego bloga i na Facebooku
  • Napisz w komentarzu wiersz/cytat/rymowankę, tak by w treści pojawił się wątek jesienny, to znaczy, że liczy się każde słowo odnoszące się do jesieni oraz słowo Kobieta, kobiety ...
  • Z pośród zgłoszeń wybierzemy jednego zwycięzcę dla którego uszyjemy "sukienkę" (nagłówek i Logo do bloga)
                                                      konkurs trwa do 3 listopada 2013
                                                                   Wyniki 5 listopada 2013



Zapraszamy do wspólnej zabawy i czekamy na Wasze twórcze myśli ;)

Pozdrawiamy










 

 
Czytaj dalej »

niedziela, października 06, 2013

Stroik na stół



Nie miało być dzisiaj postu ale, że mam logo do umieszczenia na fotkach, muszę wypróbować :)
Niedawno będąc w lesie, zamiast grzybów, nazbierałam mchu, szyszek, i patyczków, nawet borówka wpadła mi w łapska.
W domu wyłożyłam wszystkie skarby i zaczęłam kombinować co by z tym zrobić.
Wzięłam koszyczek z wikliny, na spód dałam plastikowe pudełeczko po lodach napełnione ziemią. Na górę położyłam mech a resztę wcisnęłam tak jak mi się podobało. Wyszło coś w tym stylu jak na fotce :)



Lubię takie naturalne dekoracje  na stole. te różowe kwiatki na bokach akurat z ogródka zebrałam ale reszta , prosto z lasu :)



Dodam, że mech już zaczyna rosnąć ale mam nadzieję, że stroik wytrzyma do czasu aż przyjdzie czas na zimową dekorację :) W każdym razie, raz na tydzień podlewam.
Kombinowałam coś z liści jesiennych ale tymczasem nie mogę trafić na pięknie wykolorowane, może za jakiś czas się uda.
Miłej niedzieli wszystkim życzę i chociaz zimno, nie zapominajmy o spacerze. Najlepiej do lasu :)

Czytaj dalej »

sobota, października 05, 2013

Różany balsam nawilżający Gulabari 100ml Dabur - recenzja


Miesiąc temu otrzymałam ten oto prezent ze sklepu Magiczne Indie.
 Balsam do ciała pachnący różami :)

Troszeczkę informacji ze strony sklepu

Balsam wzbogacony naturalnym olejkiem różanym i innymi substancjami czynnymi, które łagodnie działają na skórę, nadając jej blask i delikatność płatków róży...
Dabur Gulabari to wyjątkowy balsam nawilżający oparty na naturalnej formule wody różanej Gulabari. 

Regularne stosowanie balsamu Gulabari pomaga skórze na trzy sposoby: 

Utrzymuje odpowiedni poziom nawilżenia - Olejek różany i gliceryna pomaga utrzymać równowagę poziomu nawilżenia skóry, nadając jej jednocześnie delikatność, wygładzenie i elastyczność bez efektu tłustej pozostałości. Szybko się wchłania.

Chroni skórę - witamina E pomaga chronić skórę przed szkodliwymi czynnikami, pozostawiając ją miękką.

Rozświetla skórę- Naturalne ekstrakty pomagają zachować skórę zdrową i nawodnioną nadając jej rozświetlający efekt.

Kluczowe składniki: gliceryna, Sesame Oil, Sodium PCA, octan witaminy E, olejek różany
Widzę, że w sklepie troszeczkę inne opakowanie ale opis się zgadza, tak więc wszystko gra. 

Moja opinia
Opakowanie plastikowe, odcienie biało różowe. Zresztą tak jak widać na zdjęciu.
Konsystencja dosyć gęsta ale lejąca. 



Pierwsze co mnie zszokowało wręcz, to cudowny zapach róż. Zapach rozprzestrzenił się już po otworzeniu nakrętki. Mocny i intensywny, kobiecy. Bardzo mi sie podoba. Długo też utrzymuje się na skórze, chociaż jest wtedy delikatniejszy, łagodny. Pierwszy raz wysmarowałam się po wieczornym prysznicu. Pachniała łazienka, potem pokój w którym siedziałam zawinięta w szlafrok...Na drugi dzień rano delikatny zapach unosił się nadal na ciele, bardzo przyjemny i nie nużący. Koszula , łóżko, pościel wszystko delikatnie tchnęło mgiełką zapachu róż.
Skóra po wysmarowaniu jest bardzo gładka, przyjemna w dotyku, miękka. Aksamitna.
W pierwszej chwili myślałam, że będzie taka aż do następnej kąpieli. Niestety moja skóra jest okropnie sucha, wręcz bardzo bardzo sucha :)
Po około 3 godzinach musiałam powtórzyć smarowanie na udach i ramionach. Tam mam zawsze problem, jest tak sucha , że aż swędzi gdy nie posmaruję.
Co prawda po tych 3 godzinach nic nie swędziało ale czułam, że nie jest już taka fajna w dotyku.
Wychodzi na to, że trzeba tam smarować troszeczkę grubszą warstwę.
Po następnych kąpielach smarowałam się w zasadzie dwa razy. Z dolu do góry i zaraz potem od nowa.
W taki sposób balsam jest oczywiście mało wydajny.
Podejrzewam, że dla każdej innej skóry będzie dobry, byle nie była super sucha :)
Muszę poszukać w tym sklepie balsam bardziej odpowiedni dla mnie albo masełko. Szkoda mi tego marnować gdy tak grubo musze się maziać.
Szkoda też, że zabraknie mi tego różanego zapachu. polubiłam go :)
Kosztuje 15 zł, tak więc cena w miarę przystępna. Zachęcam Was do zerknięcia na bogatą ofertę jaką tam mają. Ja już na niektórych kosmetykach oko zawiesiłam i kombinuję co wybrać w niedługim czasie :)
Tekst pojawił się również na portalu 



Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Szysia , Blogger