Dziwne sny kołatały się w nocy po głowie. Kilka razy budziłam się , wstawałam a potem zasypiałam ponownie by znowu pojawił się jakiś nieokreślony niepokój.
Nie przepadam za takimi nocami, teraz chodzę i myślę, tym bardziej, że nic konkretnego to nie było.
Zasadziłam kilka dni temu rzeżuchę, chyba zbyt szybko, Do świąt zrobi się wiecheć, trzeba będzie posadzić raz jeszcze.
Słonecznie i zimno, ale jeśli już słonko świeci , jakoś do pracy chętniej człowiek się garnie.
A pracy sporo, jak to przed świętami.
Skończyłam też malowanie drewnianego pudełka dla siostry.
Kupiła na biżuterię, trzeba było dostosować do wystroju i kolorystyki sypialni. Teraz sobie schnie.
Zaczęłam malować też dwa obrazki .
Jeszcze nie wyglądają ciekawie, faza wstępna, zarys, i teraz muszą podeschnąć. Mam nadzieję, że uda mi się wydostać to co chcę , w formie i kolorach. Pędzle muszę odpowiednie kupić, stare zniszczone.
Muszę uzbierać sobie na duże sztalugi, na tych małych źle się maluje , i tak robię to na stojąco .
Cały czas siedzę jeszcze w szydełkowaniu i robieniu na drutach. Ostatnio nawet ciężko zabrać się za jakąś książkę i poczytać. Teraz i tak wszystko idzie w kąt bo mieszkanie trzeba przygotować do świąt. Codziennie , po trochu działam, żeby potem szału nie było.
Zresztą, czy zdążę czy nie, święta i tak sie odbędą.
W ogrodzie cebulki pięknie wschodzą, trawa zielona, krzaczki wypuszczają pąki. Jeszcze tak nieśmiało ale za jakiś czas wszystko pewnie roziskrzy się w jednej chwili. Ogród nabierze barw i będzie cieszył oczy. To daje tyle energii i radości. Piękny czas. Piękna ta nasza Ziemia.
Wszystko jest tak mądrze skonstruowane, że człowiek, czy chce czy nie, musi pochylić czoło przed życiem.
Miałam upatrzone w sklepie czerwone szpilki, niestety, jak już były pieniądze, nie było szpilek.
I nie wiem , czy jechać do większego miasta, czy tez był to znak, że nie są mi koniecznie potrzebne .
Ale za to jest czerwona kurteczka i spodnie. Coś czerwonego jest i z energią ruszę na podbój wiosny. Staram się nie nosić spodni i kurtki razem ale tak lubię czerwony kolor. Przynajmniej samochody mnie omijają, dobrze widoczna na pasach jestem :)
Miało być krótko a zaczynam się rozpisywać. Ostatni łyk kawy i do porządków biegnę.
Nie, najpierw śniadanie. Chyba niezdrowo żyję, trzeba to zmienić ale lubię dzień zaczynać od kawy.
Dlaczego to co niezdrowe daje większą radość, przyjemność. I niby doskonale wiem, że tak nie powinnam robić , jednak przyzwyczajenie bierze górę. Tak samo , jak ze słodkościami przed snem. A dupsko rośnie.
Zauważyliście, że jak w domu nie ma kwiatków, jakoś tak smutno i pusto? Zabrałam raz wszystkie pod prysznic, czasami na deszczyk wystawiam, nagle w domu robi się mało przyjemnie.
Bez kwiatów dom jest jakby martwy. Chociaż jedna doniczka jest mi do szczęścia potrzebna.
Miłego dnia wszystkim życzę