czwartek, lutego 27, 2014

Dekoracje wielkanocne- czapeczki na jaja


Dalej w wełnie się motam :) Ocieplacze na jajka, aby siadając do świątecznego  śniadania, nie wystygły nam zbyt szybko.
Sniadanie wielkanocne musi być radosne,zatem wybrałam kolorki takie a nie inne.
Nie dość , że będę miała kolorowo na stole to jeszcze podczas pracy, pracując szydełkiem , cudownie się odprężam.
Szkoda tylko, że nie zawsze moge poświęcić tyle czasu ile bym chciała..
Trudne to nie jest, no chyba, ze dziobek kurczaka, troszkę się gimnastykuję ale jak dojdę do wprawy, będzie lepiej :)





Powolutku wydobywam pochowane wiosenne ciaćka. Jeszcze troszkę i w domu atmosfera będzie już inna. Klimacik wiosenny, napawający większym optymizmem. Zeby tylko jeszcze pogoda chciała się dopasować bo dzisiaj znowu przymroziło z rana. Słońca brak ale cierpliwości kobieto, słoneczko jeszcze zaświeci:))
Tymczasem porządki, kawa i dzisiaj oczywiście pączki :)
Trochę już zjadłam ale dzień jeszcze nie dobiegł końca przecież.
Miłego dnia kochani :))

Artykuł publikowany rownież na Przepis na kobietę


Czytaj dalej »

poniedziałek, lutego 24, 2014

Kartofelki z cukru - smaki dzieciństwa


Niedawno, u siostry z okazji bierzmowania córci, jadłam takie oto własnoręcznie zrobione przez jej syna cukierki.
Normalnie powinny być z marcepanu ale te z cukru to smaki dzieciństwa.
Pamiętam, że jako dzieci, byliśmy zabierani  przez rodziców pomiędzy rozstawione kolorowe budy. Odpust.
Zaraz po kościele robiło się tam tłoczno. Piszczałki, tandetne ozdóbki, pierścionki z kolorowymi oczkami, książeczki, zabawki , piłki na gumce wypchane trocinami..... masa tego była.
Oszołomione, zaciekawione, oglądaliśmy te wszystkie różności i chcieliśmy mieć wszystko. Kolorowo i tandetnie ale jakże to piękne i ciekawe było dla nas ;)
Było też stoisko ze słodyczami, a jakże :)
Wielkie czerwone lizaki i przerózne, szeleszczące torebeczki z cukierkami..
W tym także kartofelki.
Też z cukru i ziemniakow bo wiadomo, że marcepan za drogi.

A jak je zrobić?
- Dwie torebki cukru pudru po 400 gram
- 1 ugotowany ziemniak albo dwa.
- olejek migdałowy.

Ugotowane ziemniaczki zostawiamy do ostygnięcia.
Cukier puder wysypujemy w miskę i wlewamy 5 ml olejku mi

dałowego.
Zimny ziemniak ugniatamy z cukrem pudrem aż zrobi się gęsta masa. Jak nie chce się lepic , dodajemy więcej ziemniaka.
U mnie wyszło ok 1,5 ziemniaczka.
Wyrobioną masę cukrową ugniatamy w kulę i zawijamy w folię, potem na chwilę do lodówki.

Potem wyjmujemy i nabieramy odpowiednią ilość kulając w dłoniach.  Obsypujemy gorzkim kako.


Następnie układamy na tacy albo desce i zostawiamy na kilka godzin, żeby stwardnialy.

I to koniec, gotowe do jedzenia :)




Od razu mówię, że za wiele nie da się zjeść od razu. Zbyt syte, zbyt słodkie.
Ale jak wieczorem usiądziemy sobie z książką i kawką to ręka sama ciagnie to słodkości :)

Tak więc zostaje mi życzyć smacznego. Kto lubi od czasu do czasu zagryźć kostkę cukru, temu będą smakowac :)

publikowane również na stronie Przepis na Kobietę


Czytaj dalej »

niedziela, lutego 16, 2014

Ptaszki śpiewają, wiosna idzie :)

Zamiast w niedzielę trochę poleżeć w łózku, gdy tylko otworzę oczy, wstaję szybko. Pewnie do kawy mnie ciągnie. Jednak gdzies tam jeszcze w głowie mi pyka zegar.
- Jesteś coraz starsza, trzeba wypełnić czas co do sekundy. Nie marnować i zrobić tyle ile się da. W sumie można powiedzieć, że siedzenie przy komputerze to marnowanie czasu. Tylko, że mam tutaj wielu znajomych, przyjaciół, zatem nie powiem tak :) W końcu przebywam z ludzmi, może wirtualnie ale jednak :)
Kawa już na stole,komputer włączony, a że chcę dzisiaj jeszcze szydełkować , trzeba zacząć wcześniej.
Na górnej fotce córa z naszą suczką. Spasła się przez zimę, suczka oczywiście , nie córka :), może nie widać tak na zdjęciu ale wygląda trochę jak cielak.
Przechodząc, meble przesuwa :)
Ostatnio bawię się wełną. Wzięło, wciągnęło i zabiera czas. Daje jednak satysfakcję. No macham tym szydełkiem i cieszę się gdy coś wychodzi.
A  wszystko za sprawą Doorki, nauczyła mnie i tkwię w wełnie po uszy .


Tymczasem kapcie lecą ale oglądałyśmy wczoraj w jakiejś babskiej gazetce inne cudeńka z wełny.
Osłonki na doniczki, czapeczki z pomponem na jajka w kieliszkach, narzuty...
Normalnie fajne rzeczy. Coś z tego jeszcze zrobię, może nie narzutę bo aż tyle cierpliwości nie mam. Lubię szybko widzieć efekt. Ale osłonki na doniczki spróbuję. Jak tylko coś wyjdzie to się pochwalę.
Marzy mi się jeszcze torba ze specjalnej wełny, taka na lato. Też się nad tym zastanawiam :)

Na dworze mokro, ciapowato, chyba znak, że wiosna się zbliża. Oby. Jeszcze chwila i na podbój ogródka ruszę. Już się nie mogę doczekac .
Tymczasem patrzę sobie w okno, na siąpiący krajobraz. Ptaszki zawzięcie śpiewają i umilają szary poranek.
Gorąca kawa paruje w kubeczku, i tak jest pięknie.
Tutaj ciepło , za oknem chłodno. w domu cisza bo wszyscy śpią a tam śpiew ptaków. Fajne kontrasty :)
Miłej niedzieli kochani :)

Czytaj dalej »

piątek, lutego 14, 2014

Czy z Walentym, czy też bez, w miarę sił zawsze razem


Walenty Walenty :) Nie obchodzę, nie sympatyzuję się z tym dniem ,
no ale jak już jest, to serduszko dla Was ślę :)Wściekle różowe, tak jak się należy :))

Gdy byłam młoda , nikt nie interesował się dniem Walentego :)
Ano jak już sie kogoś lubi, kocha, to za nic, tylko za to , ze jest. I jak dla mnie tak jest najlepiej. :)
Nie wiem dlaczego ale Walentynki przywodzą mi na myśl piosenkę "Walentyna Twist" :))
A przecież nie ma to nic wspólnego. Nie wnikam , widać tak mam .
Dwa lizaczki serduszkowe leżą sobie u mnie, kupiłam chyba ze dwa tygodnie temu. Mąż miał dostać jak przyjedzie. Drugi kupiłam dla siebie bo Romek też nie akceptuje tego dnia jako święta ale słodkie zjeść lubimy :)
Mieliśmy usiąść przy kawce i zjeść razem na jakimś dobrym filmie.
Niestety wysłali Go do Anglii, i tyle z planowania wyszło.
No nic to. Usiądziemy kiedy będzie juz w domu.
W zasadzie i tak za każdym razem spędzamy czas przy kawce i czekoladzie czy ciasteczkach. Teraz tylko słodycze w innym kształcie.

Jest więź między dwojgiem ludzi. Miłość, przyjaźń i wielkie uczucie, czy nawet tylko sympatia.
Czy Walenty jest, czy go nie ma, to i tak nic tego nie zmieni.
Mimo wszystko, gdy większość społeczeństwa zaczyna szaleć z zakupami, karteczkami i co tam jeszcze, w pewien sposób udziela się i innym. Tym bardziej, ze tyle lat już obserwuję szał w sklepach kilka dni przed .
I chyba ten szał bardziej się daje we znaki niż konkretne przesłanie tego dnia. Nie wiem. Zaczynamy się wkręcać :)
Po iluś tam latach doszło do tego, że po serduszku kupuję, a co tam.

Jedni akceptują ten dzień, drudzy nie i tak jest ok. Zatem tak czy tak, wszystkim życzę wiele miłości w życiu. Tym którzy szukają drugiej połówki , szczęścia w znalezieniu tego jedynego, a tym osobom, które już są w związkach, życzę umocnienia więzi, czułości i wzmocnienia miłości aby dojrzała tak mocno, ze nic i nikt jej nie zniszczy :)
Miłego dnia kochani :)







Czytaj dalej »

piątek, lutego 07, 2014

Kobiece grzeszki

Fotka ściągnięta z darmowej strony - Klik

Ostatnio zamieszkało mi w myślach pytanie. Czy kobieta ma więcej przywar niż mężczyzna? Czy więcej pozwala sobie na drobne przyjemności, czy musi mieć koniecznie coś co pozwoli poczuć się szczęśliwszą.?
I siedzi mi to w głowie, pozbyć się nie mogę bo automatycznie zastanawiam się, czy ja jako kobieta jestem nie potrafię się oprzeć czemuś co akurat w tym momencie wydaje się dla mnie niezbędne.

Pierwsze co przychodzi mi na myśl;
- Zakupy - I nie tylko to co akurat  trzeba ale tez drobnostki, które niekoniecznie w tym momencie są nam potrzebne. A już broń Panie Boże , gdy gotówki więcej w portfelu :) Znajdzie się ni stąd ni zowąd nagle piękny sweterek, bluzka czy spódnica. Znajdzie się cudowny  kosmetyk, czy absolutnie obłędne buciki. Akurat stoją w na półce i rzucają sie w oczy - weź mnie! Wręcz przyciągają.
Na takie wyprawy oczywiście lepiej bez męża ruszyć, wiadomo jaka by była reakcja. Mój mąż to nawet potrafi mi oczy ręką zasłonić, żeby mnie jakaś wspaniałość w oczy nie drażniła. Bywają jednak tacy, którzy spokojnie to znoszą. przyznam sie , że ja takich mężczyzn w otoczeniu nie mam :)
Wydaje mi się, że taki szał zakupowy, polowanie na okazje, to największa nasza krosta na czubku nosa :)

Z drugiej strony, rozgrzeszam się. Widocznie tak musi być, dostałyśmy jakiś gen na początku stworzenia, który sprawia, że mężczyźni się z nami nie nudzą. Każda kobieta wie, że Pan facet lubi ponarzekać, marudzić od czasu do czasu i pogrozić palcem. Trzeba mu w końcu dać na to szansę. O naszego mężczyznę trzeba dbać. Zatem niech ma troszkę radochy gdy trzeba kobietę przywołać do porządku. A działa to tak, że na chwilę stosujemy się do tego, zaś po jakimś czasie chwytamy torebkę i biegniemy na polowanie po sklepach.

- Kosmetyki- W sumie można zaliczyć to do zakupów ale dbanie o piękno, stawianie w łazience nowej buteleczki perfum, czy 10-ego z kolei lakieru o podobnym kolorze,jest nam niezbędne wręcz do życia.
Od samego patrzenia na kolorowe słoiczki, mazidła i inne różności , czujemy się piękne.
Kto tego nie lubi! Prawie każda z nas.
Wąchanie, przewracanie, próbowanie to coś wspaniałego. Bardzo trudno oprzeć się takim drobiazgom. Czasami dosyć drogim :)

A rozgrzeszenie też mam  do tej maleńkiej skazy. W żadnym wypadku nie możemy mężowi zaszkodzić złym wizerunkiem i niepotrzebną zmarszczką. Czyż nie powinien być dumny, że ma tak piękną panią u swego boku ? No jasne. Jest dumny. Często tylko twierdzi, że za mniej wydanej kasy , też byłby dumny. Wtedy chyba wypada odpowiedzieć, że na żonie nie powinien oszczędzać, albo dać mu delikatnie znać, że nie chce chyba, żeby ludzie o nas mówili - Patrz!- Ten to ma paskudę, normalnie zestarzała się przy nim!
No i nie wiem, to chyba nie jest taka najstraszniejsza nasza przywara. Odpowiedni kosmetyk musi być!

-Kazanie, gderanie - O tak, potrafimy jak mało kto gderać, czasami jak zły dzień, to i cały dzień.
Podejrzewam, ze jest to jedna z gorszych rzeczy, których mężczyzna nie cierpi. Wręcz ma uczulenie na gderająca, kłapiąca jadaczką i wymachująca pazurem kobietę.
Jak zacznie odpowiadać na Twoje kłapanie dziobem, wywiąże się dyskusja, która doprowadzi nawet do wojny. No dobra, małej wojenki, obopólnego gderania i marudzenia, tupania nogami i czasami ciskania poduszką. Wrr.. niedobrze. Może dojśc do tego, że przez 3 dni będziemy milczeć i tylko karteczki do siebie pisać.
Jedyne wyjście to uspokojenie się, przytulenie męża i stwierdzenie, że oczywiście to On ma rację. - Będzie spokój, i satysfakcja Pana murowana.
Drugie wyjście... bywają mężczyźni, którzy dadzą się kobiecie wygadać. wyłączają sie i myślami błądzą zupełnie w innym miejscu. I super, chociaż gdy zauważysz, że facet ci się wyłącza, nie dociera do niego twoja gadka, bywa, że się żachniesz, nie o to chodziło. Czasami kobieta staje się w tym momencie bardziej agresywna. Wkurza ją to. Ale to już od charakteru zależy .
W każdym razie, plus dla Panów, którzy potrafią to olać. Wszak nam to gderanie też jest od czasu do czasu potrzebne.
Rozgrzeszenie też mam, a jakże :)
Kobieta, która się nie wygada raz na miesiąc, dwa miesiące... jest nie do zniesienia na co dzień . Chyba warto pozwolić raz na jakiś czas dać się jej wypowiedzieć, niech tam swoje żale wyleje... Potem cały czas spokój.( Aż do następnego razu).
W dodatku, stres , nerwy, bardzo źle działają na cały organizm. A nuż z nerwów pójdzie sobie kupić jakiś drogi kosmetyk!
Zatem mądrzy mężczyźni umykają myślami w przyjemniejsze miejsce , my po marudzimy trochę, no i kasa w kieszeni zostaje .


Tymczasem tyle, inaczej notka na kilometr wyjdzie. Gdyby tak szukać, pisać, sporo by się na nas kobietki znalazło.
Co nie znaczy, że panowie mniej mają na sumieniu.

Jak nienawidzimy , to bardzo mocno.
Jak pragniemy zemsty, to nikt nam nie dorówna.

Lubimy tez plotkować, wszystko wiedzieć, manipulować innymi. Naprawdę bardzo wiele potrafimy J
Jednak nie wszystkie jesteśmy jednakowe. I dobrze bo nudno by było.
Kobieta ma też najpiękniejsze cechy jakie można mieć.
Potrafimy kochać bardzo mocno.
Potrafimy też oddać siebie dziecku i mężowi bez stawiania warunków.
Działamy dyplomatycznie gdy domownicy mają problemy. Jednamy rodzinę.
Trzymamy w garści ognisko domowe i czuwamy nad wszystkim. Ogarniamy kilka spraw jednocześnie….
Można wyliczać J
Tak więc te dobre i te mniej dobre cechy , gdzieś tam się wyrównują.
Nie jesteśmy może idealne ale to też dobrze, bycie idealnym jak dla mnie jest nieosiągalne, dosyć nudne.
W życiu jesteśmy trochę jak ta sól w zupie, która bez niej absolutnie nie smakuje .

Artykuł pojawił się równiez na stronie "Przepis na kobietę"

Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Szysia , Blogger