Chyba jestem monotonna bo znowu męczę Was zdjęciami lawendy.
Nastawiłam nalewkę. Nie wiem , jak będzie smakować , ale że mam czasami problemy ze snem i nerw na czubku nosa, przyda się na gorsze dni .
Składniki
- 2 szklanki świeżych kwiatów lawendy
- litr wódki
- Pół szklanki soku z pomarańczy
- skórka z pomarańczy i cytryny
- 2 czubate łyżki miodu ( u mnie akurat miód z mniszka i rzepaku)
- dodałam też ok 5 listków świeżej mięty
Kwiatki zalałam wódką, potem dodałam resztę składników. Potrząsałam tak długo aż miód się rozpuścił. Następnie zakręci wieczko i postawić w ciemnym miejscu. Codziennie potrząsać słojem.
Po miesiącu można zacząć filtrować.
Najpierw odcedzić kwiatki a nalewkę wlać do słoja, żeby się ustała.
Po kilku dniach , wężykiem odfiltrować to co klarowne, a resztę z osadem przelać przez kilka razy złożoną gazę i odstawić znowu do następnego klarowania.
Butelki zakręcić i odstawić najlepiej do następnego roku. Ponoć wtedy nabiera wspaniałego smaku.
Pilnuje teraz mojej kici. Przed chwilą przywiozłam ją od weterynarza . Wysterylizowana, nieprzytomna i taka biedniutka, aż mi jej żal.
Cieszę się, że już po wszystkim. Weterynarz mówił, że taka chuda bo za często w ciąży, teraz powinna przyjść do siebie.
I dzień powoli się kończy, chociaż podejrzewam, że przez mojego rudzielca, będę miała dzisiaj ciężką noc. Ponoć może się dziwnie zachowywać.
Ale dam radę .
Miłego wieczoru kochani :)
Zapomniałam wczoraj dopisać.
Gdy zrobimy nalewkę wytrawną, tylko lawenda i wódka, bez dodatków, jak pomarańcza , cytryna i miod,, można będzie ją wykorzystać do przemywania ran bo działa antyseptycznie .
Podobno nie powinno się też wypijać zbyt dużo. Mały kieliszek i nic ponadto . Widocznie w dużych ilościach może zaszkodzić.
No i można zrobić też nalewkę z suszonych kwiatów lawendy ..