wtorek, czerwca 28, 2016

Nalewka z kwiatów lawendy


Chyba jestem monotonna bo znowu męczę Was zdjęciami lawendy.

Nastawiłam nalewkę. Nie wiem , jak będzie smakować , ale że mam czasami problemy ze snem i nerw na czubku nosa, przyda się na gorsze dni .


Składniki

- 2 szklanki świeżych kwiatów lawendy
- litr wódki
- Pół szklanki soku z pomarańczy
- skórka z pomarańczy i cytryny
- 2 czubate łyżki miodu ( u mnie akurat miód z mniszka i rzepaku)
- dodałam też ok 5 listków świeżej mięty

Kwiatki zalałam wódką, potem dodałam resztę składników. Potrząsałam tak długo aż miód się rozpuścił. Następnie zakręci wieczko i postawić w ciemnym miejscu. Codziennie potrząsać słojem.

Po miesiącu można zacząć filtrować.
Najpierw odcedzić kwiatki a nalewkę wlać do słoja, żeby się ustała.
Po kilku dniach , wężykiem odfiltrować to co klarowne, a resztę z osadem przelać przez kilka razy złożoną gazę i odstawić znowu do następnego klarowania.

Butelki zakręcić i odstawić najlepiej do następnego roku. Ponoć wtedy nabiera wspaniałego smaku.



Pilnuje teraz mojej kici. Przed chwilą przywiozłam ją od weterynarza . Wysterylizowana, nieprzytomna i taka biedniutka, aż mi jej żal.
Cieszę się, że już po wszystkim. Weterynarz mówił, że taka chuda bo za często w ciąży, teraz powinna przyjść do siebie.



I dzień powoli się kończy, chociaż podejrzewam, że przez mojego rudzielca, będę miała dzisiaj ciężką noc. Ponoć może się dziwnie zachowywać.
Ale dam radę .
Miłego wieczoru kochani :)


Zapomniałam wczoraj dopisać.

Gdy zrobimy nalewkę wytrawną, tylko lawenda i wódka, bez dodatków, jak pomarańcza , cytryna i miod,, można będzie ją wykorzystać do przemywania ran bo działa antyseptycznie .

Podobno nie powinno się też wypijać zbyt dużo. Mały kieliszek i nic ponadto . Widocznie w dużych ilościach może zaszkodzić.

No i można zrobić też nalewkę z suszonych kwiatów lawendy ..

Czytaj dalej »

piątek, czerwca 24, 2016

Zupa meksykańska


Akcja "Błyskawiczne piątki" trwa, zatem dzisiaj zupa meksykańska. Prosta, łatwa i szybka do zrobienia. No i smaczna.



Podsmażamy na patelni 2 drobno pokrojone cebulki i 0,5 kg mielonego mięsa.


Solimy i mieszamy aż się przesmaży.

W międzyczasie kroimy w kostkę paprykę - czerwona, żółta i zielona albo pomarańczowa.
Kroimy też ok 6 konserwowych ogórków.

U mnie papryki tylko 2 kolorki bo innych w sklepie nie było.


Wrzucamy do garnka z wrzącą wodą mięsko z cebulką, paprykę, ogórek, puszkę kukurydzy i czerwoną, i białą fasolę.
Dodajemy kostkę rosołową.
Gotujemy ok 20 minut. sól i ostra papryka do smaku

Na koniec dodajemy koncentrat pomidorowy i gotujemy jeszcze ok 3 minutki.

Jako, że nie przepadam za kostką rosołową, zagotowałam w wodzie 4 skrzydełka , tak żeby były w miarę miękkie. Dopiero wtedy dodałam całą resztę


Kto ma ochotę uczestniczyć w akcji - "Błyskawiczne piątki" - zapraszam do współudziału na Facebook :)


Czytaj dalej »

wtorek, czerwca 21, 2016

Babka na oleju


W sobotę przeglądałam sobie stare przepisy i trafiłam na babkę, którą ostatni raz piekłam kilka ładnych lat temu.
Mało składników, szybka do zrobienia i bardzo dobra bo delikatna.

Składniki;
- 1 szkl. oleju
- 1 szkl. i 2 łyżki kartoflanki
- 2 łyżki mąki
- 1 szkl. cukru
- 5 całych jaj
- 2,5 łyżeczki pdp (proszku do pieczenia)
- dowolny olejek, ja miałam cytrynowy

Jaja utrzeć z cukrem, dodać mąkę i proszek, na koniec olej

Piec w 180 stopni ok godziny. ( najlepiej sprawdzać patyczkiem, musi być suchy) Termoobieg mam zepsuty. Piekłam przy włączonym - góra i dół

Na górę rozrobić cukier puder - dodałam jeszcze sok z cytryny.


Wszyscy u nas preferują mokre ciasta. Bite śmietany, budynie, i inne przeróżne mazidła. Mimo to babka została zjedzona w ciągu jednego dnia.
Swietny i szybki przepis.


Pada dzisiaj u nas, i trochę zimno nawet. A ja nie wiem jakim cudem, przeziębiłam się.
Cieszę się, że to tylko katar ale i tak mnie to męczy.
Czekam na mecz, piwo chłodzi się już w lodówce, mąż w domu, obejrzymy razem.
Dziwnie mi trochę bo w zasadzie nie lubię męczy, czyżby mnie wciągnęło? Może.
W każdym razie , będę trzymać kciuki za naszych chłopaków.


Czytaj dalej »

sobota, czerwca 18, 2016

Lawenda lubi słońce. Kocie fochy


Lawenda zaczyna pięknie kwitnąć, taki widok cieszy oczy. Krzaczki są już dosyć duże, najstarsze mają kilkanaście lat.

Posadzone są w miejscu, gdzie dociera najwięcej słońca, gdzie woda deszczowa nie stoi zbyt długo.
W czasie upałów, trawa dookoła żółknie, niektóre kwiatki przygasają, a lawenda trzyma się świetnie.
Lubię zapach lawendy, nie przepadam jednak za jej smakiem. A ponoć działa uspokajająca.
Kombinowałam nawet , żeby nastawić nalewkę z lawendy. Miałabym domowy syrop na wyciszenie, na lepszy sen, czy nawet nerwy. Tylko nie wiem, czy ktoś by to pił.
Smak nikomu nie podchodzi. Co prawda nalewka z orzecha też niezbyt dobra, ale gdy mamy w domu jakieś żołądkowe niedyspozycje, jest stosowana przez wszystkich. Pomaga.
Tak więc zastanowię się jeszcze i może będzie nalewka z lawendy. Muszę tylko wyszuka przepis.


Mało w tym roku owadów w ogrodzie. Tak jak kiedyś wszystko brzęczało, tak teraz cisza. Trochę zauważyłam , gdy były kwiatki na drzewach ale nie tyle co zawsze.

Wczoraj cały dzień padało, co kilka godzin wylewałam deszczówkę z kratki pod garażem bo mogło nam zalać piwnicę. Po prostu odpływ mamy zakorkowane. A to dlatego, że gdy mocna ulewa, wybija z kanalizacji taka ilość wody, że zalewa piwnicę do kostek. To już wolę wiaderkiem usunąć tylko wodę z kratki. Niedawno właśnie tak nas podtopiło.


Deszcz był potrzebny, nareszcie wszystko ruszyło ładnie w górę i raduje przepięknymi kolorami. Nawet przyżółcona trawa nabrała pięknego odcienia. Lato dopiero się zaczyna, pewnie jeszcze nadejdą upały. Niech zatem roślinki cieszą się, że póki mogą.


Kot podglądacz ,wszystko obserwuje. Po porodach , kicia zrobiła się jakaś nerwowa, może troszkę wredna nawet. A może ma żal , że dzieci jej odbieramy. Weterynarz mówi, że jeszcze tak niespokojnego kota nie widział.


Nie pozwalam jej wchodzić na kanapę i fotel, może przez to też ma do mnie żal. Nerw ją bierze .
Nie cierpię jednak kłaków na tapicerce, ciężko się czyści, Musi się jednak przystosować. W sumie zdarza się może raz na miesiąc, że lubi wtulić się w oparcie kanapy, a to znaczy, że powoli rozumie zasady. Wydaje mi się, że psa znacznie łatwiej nauczyć , niż kotkę :)


Laczki mnie raniły. Paski są z tak twardej i ostrej gumy, że na stopach miałam rany. Teraz mam miękko i przyjemnie, stopy nie mają żadnych otarć. Ale tylko w domu w nich chodzę :)
Dzisiaj sobota, zatem miłego, słonecznego  weekendu wszystkim życzę :)



Czytaj dalej »

poniedziałek, czerwca 13, 2016

Szczerość nie boli


Córka podczas malowania o poranku;
- Ojej, mam zmarszczki pod oczami
- Poczekaj za 20 lat, wtedy dopiero będziesz miała - odpowiadam.
- No tak, pamiętam , jak jeszcze młoda byłaś - ona na to

Kurcze, no fakt, ja też pamiętam , jak byłam młoda :)
- Nie dosrywaj matce - mówię do niej - niedługo też będziesz stara.

Przy kawie o poranku , tak sobie uprzejmości prowadziłyśmy dzisiaj :)

Jak fajnie mieć dzieci. Te małe słodkie bąble, czy też już dorosłe, które ustawią cię szybko do pionu.
Czasami szczere do bólu. Sama ich tego nauczyłam, no to mam.

Syn , gdy był przedszkolakiem;
- mamuś, jak będę już zarabiał pieniądze, to kupię ci krem na zmarszczki.

Jej miałam ok 30 lat a dziecko mi krem proponuje. To jak ja muszę wyglądać w jego oczach?
- to mamusia tak staro wygląda, że chcesz mi krem kupować?- pytam
- Troszkę staro- odpowiada

Dobra, więcej nie pytałam :)

Jak to się mówi, sama radość.
Tak jak kiedyś ja cofałam córkę, że źle ubrana czy coś nie tak, tak teraz córcia mi mówi
- mamo, weź tego nie ubieraj.

Za to mąż, gdy pytam o coś z włosami, czy ubiorem, zawsze mówi
- Pewnie, że dobrze wyglądasz. A o co chodzi z włosami, coś zmieniłaś?

Wtedy już wolę córkę zapytać, przynajmniej wiem, że powie jak jest, jak się sprawy mają.

Dzieci prowokują mnie, starą babę do robienia głupot. Może dobrze, mam wtedy wrażenie, że w duszy gra i jeszcze coś mnie śmieszy. Tli się iskierka radości z małych pierdołków, w sumie z pajacowania :)



Syn dzisiaj mówi - mama, no uśmiechnij się, musisz buzię otworzyć, musisz zęby pokazać i celuj w kółko!

Potem razem zaśmiewamy się z tego co wyszło.


No nie przystoi dorosłej kobiecie takie wydurnianie, wiem, miło jednak tak z dziećmi przy kawie zaśmiewać się z samych siebie .

I w sumie o czym to ja piszę teraz. Ni w pięć, ni w dziewięć.
Chciałam skrobnąć coś z sensem,może o czymś ważnym i konkretnym. Widać dzisiaj nie ten dzień.

Jakoś tak w dziwnym nastroju jestem, dziwny humorek. Może to przez ten deszcz, a może czasami potrzebuję odreagować stres, jakieś kłopoty, czy może w szary dzień po prostu uśmiechu potrzeba.
To może być to.

Chyba w życiu równowaga potrzebna.

Niektórzy twierdzą, że kobieta w moim wieku powinna być stateczna, damą być.
Chyba nie potrafię. Nie wiem czy chcę.
Zresztą , co to znaczy być damą..
Niee, już wiem. Jestem damą, tylko czasami o tym zapominam.
Wiem , jak się zachować, co powinnam. Tylko czasami nie mam ochoty.
Tak to chyba działa.

Dobra, nie zastanawiam się nad tym. Jak zacznę gdybać, to obiadu nie zrobię.

Zapowiadają upały pod koniec tygodnia. Zatem świetnie, że deszczyk pada. Oj będzie rosło.
Trawa, kwiatki i inne zielska , aż mruczą z radości.
Czy ktoś słyszał, jak trawa mruczy?

Lepiej idę ten obiad robić


Czytaj dalej »

piątek, czerwca 10, 2016

Pomysł na szybkie zrobienie obciążnika do obrusu


Byłam pewna, że dzisiaj czwartek, jak to się stało, że nagle koniec tygodnia się zbliża, nie mam pojęcia. Nie nadążam po prostu.
W ramach akcji - Błyskawiczne piątki -  obciążnik do obrusu, na taras, balkon czy ogród. A ostatnio bardzo mocno wieje. Przyda się.
Mógłby być piękniejszy, mogłabym wydziergać koronkę i ubrać ładniej kamień siedzący w środku. ale ma być szybko to jest.
Z tego co miałam w domu , zrobiłam. No i potrzebne są nam 4 takie obciążniki.


Czerwone coś, co było przy kwiatach z kwiaciarni, kiedyś schowane i zapomniane. Taki ażurek. Może ładniej by było gdyby równa siateczka, może tiul jakiś, no nie wiem. Wedle tego, co nam do głowy wpadnie i co się podoba.

Jakieś kwiatki czy cokolwiek innego do ozdoby, ale niekoniecznie.
Klips z pasmanterii, kiedyś do firanek miałam i tak sobie w szufladzie czekał na swoją szansę.
Sznurek i oczywiście kamień.
Kamień znalazłam tylko jeden, jeszcze do tego taki kanciasty. Cóż, nie mam tego co potrzebuję, moze być i kanciasty. Może latem nad wodą znajdę w miarę płaskie, równe i gładkie. 

Kamień zawinęłam w koronkę, związałam sznurkiem.

Troszkę duże dziury w koronce ale ogólnie chodzi mi o pomysł. Drobniejsza siateczka byłaby lepsza.


Następnie do klipsa przywiązuję sznurek. Dolepiam kwiatuszek i gotowe,



Nie wygląda super pięknie ale sprawdza się świetnie. Obciąża znakomicie. I w sumie tanio wychodzi, szybko można zaradzić gdy nagle goście, wiatr , i gdy mamy oczywiście kamienie pod ręką i choćby kawał szmatki i sznurek. Na upartego, na szybko mona podczepić nawet do klamerki. 


Dzisiaj wreszcie troszkę deszczu. Nadal się chmurzy, tak więc w ogródku nie za wiele posiedzimy.
Wszystko ślicznie rośnie a to cieszy. 
Mam tyle prac zaczęte, niedokończone, zaczynam potem inne, za jakiś czas wracam do poprzednich i w zasadzie motam się. Brak czasu.
Tak się robić nie powinno, doskonale wiem ale to nie ja, to coś kusi mnie by zacząć nowe, zanim skończę stare.
Jak to moja mama mówi - Ni w pipę, ni w oko.


O poranku- słońce, ciepło, truskawki, kawa i miłe towarzystwo. 
Kocham lato :)
Miłego dnia kochani


Czytaj dalej »

piątek, czerwca 03, 2016

Dekoracje do kuchni - ubranka na słoiki do przypraw


Ostatnio nie potrafię się zorganizować, prawie każdy, cały dzień na powietrzu, w ogrodzie czy na zabawie z wnukiem. Nie ma kiedy usiąść do komputera..

Niedawno pokazał się następny numer magazynu  "Zycie ze smakiem"

                                                                       Tutaj można zobaczyć
 
 Wszystko czego dusza zapragnie by poczuć smak i zapach lata.   Potrawy wręcz kuszą aromatem letnich owoców.  Sama też z tych przepisów skorzystam, a jakże  :)

 Znajdziecie tam też między innymi, jak zrobić proste ubranko na słoiki.                                                                      

Kupiłam sobie  trzy słoiczki i stały potem takie golusieńkie, biedne i dziwne.
Zrobiłam zatem siatkę z kordonka



Wyciągnęłam też z szafy, starą formę do babki. Rdzewiała, chciałam już wyrzucić ale pomyyślałam, że przyda się jako doniczka .


Pomalowałam ją farbami olejnymi i mam nadzieję, że przez jakiś czas będzie mi służyć :)


Na balkonie i w ogrodzie zrobiło się kolorowo. Tak bardzo lubię ciepło , słońce.
Zapach kwiatów, zapach skoszonej trawy..
Zza płotu zagląda do mnie czarny bez. Muszę poprosić sąsiada, może będzie miał odnóżkę. Pięknie pachnie, a i przyda się owoc  czy kwiaty na sok w słoiczki.
Bujany zakwitły, też pięknie pachną. Mogę siedzieć w ogrodzie godzinami i tylko patrzeć, wącha i czuć.



A tutaj mój kącik. W tym miejscu najczęściej odpoczywam, relaksuję się i piję kawę albo zimne piwko po ogrodowych harcach.


Glicynia daje cień, rozrosła się tak bardzo, że nie nadążam przycinaniem. Jeden tylko kłopot to mrówki, które po pniu drepczą na balkon. Trzeba będzie wysypać jakiś proszek bo nie daj Boże, wejdą do domu.

Tak upływają mi dni. W cieple , słońcu i codziennej bieganinie. Ale póki człowiek się rusza, jest dobrze.
Nasadziłam kwiatki, co chwilę kupuję i wsadzam następne bo wydaje mi się, że jeszcze za mało.
No i nie potrafię się opanować, żeby przy okazji nie kupić następnego. To już choroba pewnie ale wiem, że inni mają podobnie :)
Dnia mi brakuje, żeby nadrobić czytanie na blogach, niech no tylko trafi sie jakiś wolny dzień, bardziej spokojny , mam nadzieję, że dam radę przysiąść i poczytać.


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Szysia , Blogger