piątek, kwietnia 29, 2016

Faszerowana papryka na obiad albo kolację


W ramach szybkiego obiadu lub kolacja, wyskoczyła papryka z nadzieniem.

Składniki

- papryka , ja miałam 2 sztuki dla 2 osób ( w zależności od ilości osób)
- mielone mięso ok 20 dag
- cebula
- batat , jedna sztuka
- pekińska kapusta- kilka liści drobno pokrojone
- starty ser
- sól i pieprz do smaku

Gotujemy batat, idzie to bardzo szybko. Na patelni podsmażamy pokrojoną cebulkę. dodajemy mięso i kapustę, i przez chwilę smażymy.
Batat(pokrojony na drobno, zresztą rozpada się sam) i mięso z kapustą, i cebulą mieszamy . Dodajemy sól i pieprz. Nadziewamy połówki papryki, posypujemy serem i wkładamy do piekarnika.
Z termostatem ok 30 minut w 185 stopni. Można dłużej, zależy , jak kto lubi . Jedni wolą paprykę miękką, inni bardziej twardą.
Danie bardzo syte. Zjadłam połowę papryki, drugiej już nie dałam rady :)

Danie przygotowane w ramach akcji - Błyskawiczne Piątki :)


Czytaj dalej »

czwartek, kwietnia 28, 2016

Szafka łazienkowa z części starej meblościanki


Przyznam się, że kupuję szafkę do łazienki juz bardzo długo , i jakoś kupić nie mogę.
W końcu, choćby tymczasowo, wykombinowałam na szybko, że zrobię z segmentu starej meblościanki..

Wykręciłam drzwiczki witryny, która już dawno zgubiła szklaną taflę. Dziurki po zawiasach zalepiłam białą plasteliną , akurat nic innego nie miałam pod ręką i zamalowałam wszystko na biało.



Troszkę to trwało bo musiałam czekać z założeniem półek do całkowitego wyschnięcia farby.


Kosmetyki zostały umieszczone w bambusowych koszach a ręczniki, środki czystości i inne drobiazgi za firankami z płótna.




Na jakiś czas starczy, a możliwe, że zanim farba zdąży zżółknąć, będę już miała nową, typowo łazienkową szafkę.

Płótna i koronki zbiegło całkiem sporo, uszyłam zatem z tego wyściółkę do kosza na bieliznę.


Wygląda, jak komplet. Wygląda też trochę szpitalnie i jakby myszką trąci :)
Ale to nic. Na przetrwanie mam . A szafa dostała drugie życie. 
Wszystko ładnie się złożyło bo bambusowe kosze otrzymałam na urodziny od rodziny. 
Po drugiej stronie łazienki stoi teraz toaletka z walizki i wygląda wszystko całkiem dobrze. 
Trzeba mi jeszcze wcisnąć gdzieś resztę tych czyszczących płynów, które wciskają się za szafę bo mnie tam drażnią okropnie.
Cieszę się też z tych koszyków bo wycieranie kurzu pod każdą buteleczką trwa bardzo długo. Teraz tylko kosz wyciągnę i sprzątanie będzie błyskawiczne.

Słoce ładnie świeci ale tak zimno i wietrznie. Wnusio już tęskni za spacerkiem ale, że tak chłodno a on dopiero z choroby wychodzi , no boję się, że będzie nawrót przeziębienia.
Dzisiaj był 15 minutowy spacerek po ogrodzie, taka mała dawka, żeby nie zdążył zmarznąć.
Sama chętnie czapkę bym ubrała ale nie chciałam , żeby ludziska zaglądali przez płot, kto tam w wełniakach chodzi :)

Niedawno byliśmy z rodzinką na pogrzebie u cioci. To już 3 pogrzeb w rodzinie na przestrzeni pół roku. Coś to nieciekawie wygląda. Zawsze przy takich okazjach , zastanawiam się, gdzie uderzy następny strzał. W kogo trafi? 

Zaraz wnusio mi się obudzi, trzeba mu obiadek przyszykować. Kończę zatem i mimo, że chłodno, cudownego dnia wszystkim życzę :)

Czytaj dalej »

sobota, kwietnia 23, 2016

Babcia w nowej roli. Nie nudzimy się :)


Córcia dostała pracę i troszkę mniej zaglądam do internetu. A to za sprawą wnuczka, jesteśmy teraz razem w ciągu dnia. Babcia pilnuje :) Jeśli zięć chodzi na popołudniową zmianę, również zajmuje się maluszkiem.
W każdym razie będzie mnie odrobinę mniej w sieci.


Sebastian uwielbia naszego kota, jednak gdy za bardzo go tarmosi, kotek idzie do ogrodu.  Uczymy Sebastiana, jak sie zachować przy zwierzętach, jak głaskać i bawić się. Jeszcze mu to nie za bardzo wychodzi ale widać małe postępy. Dziwne jest, że kotka cierpliwie znosi tarmoszenie, chociaż nie przepada za pociąganie za ogon.
Tak sobie razem gospodarujemy , to dopiero kilka dni ale przypomina mi się, jak moje dzieci były malutkie. Oczy wkoło głowy, wszystkie drzwiczki zabezpieczone gumkami , jeszcze tylko szuflady trzeba zabezpieczyć ale nie wiem jak. Zresztą Sebastian doskonale wie co wolno, a czego nie wolno.
Potrafi się nawet zezłościć, no ale trudno, inaczej go nie nauczymy. Bardzo go nęcą pokrętła do kuchenki. Za którymś razem w końcu da spokój i nie będzie do niej podchodził. Ogólnie nie ma z nim kłopotu, jest grzeczny ale jak to dziecko, chce wszystkiego spróbować, posmakować i doświadczyć.

Zabawki są na chwilę, potem babcia szuka nakrętki do słoików, przykrywki do garnków, czy plastikowe pudełeczeka. Nowe , ciekawe i nieznane , jest bardzo w cenie. Prze chwilę się bawi.
Teraz będzie jeszcze przyjemniej bo na spacerki będziemy chodzić. Prędzej się nie dało bo był chory.
Potem jeszcze babcia zabierze go do ogrodu. Możliwości mamy sporo .
Za płotem jest plac zabaw, piaskownica, tylko, że Sebastian jeszcze za mały. Prędzej łopatkę do buzi weźmie niż gdyby miał kopać, ale później i ta zabawa dojdzie .

W wolnej chwili szykuję sobie szafkę do łazienki. Już pomalowana, teraz schnie. Stary segment meblościanki, niby miało być tymczasowo ale wiadomo , jak jest.
Na urodziny, rodzinka złożyła mi się na bambusowe kosze, będą idealnie pasować, no jeśli toaletka już stoi, to i szafka będzie teraz pasować.
Pewnie z czasem farba zżółknie ale może wtedy sprawię sobie kupną. Przez jakiś czas wytrzyma.
Dzisiaj sobota, Ola ma wolne od pracy , sprzątnę sobie i zabieram się za malowanie obrazów. Trzeba wypróbować nowe sztalugi :)
Wieczorem szydełko albo druty i cały dzień będzie uczciwie wypełniony pracą.
Dawno żadnej książki nie czytałam, tęsknię już za drukowanym papierem, Córka ma jakieś nowe, muszę do niej się zgłosić, niech podrzuci.
Jeśli wieczorem będzie jakiś dobry film, będę szydełkować oglądając. Jeśli nie, poczytam książkę.
Dzisiaj muszę jeszcze do ogrodu, ostatnio tak wiało, że piaskiem po oczach dawało. Wygląda, że jest już lepiej. Tyle prac czeka, muszę sobie jednak serwować ją  stopniowo bo inaczej nie da rady.
Kręgosłup wysiada.
Śmiechu warte ale po pomalowaniu szafki do łazienki mam zakwasy w nogach. To pewnie to skakanie z taboretem :)
Przejdzie, a ruch się przyda. Widać zaśniedziałam trochę.

Taki babcino-wnusiowy post dzisiaj, no ale tak ostatnio się akurat dzieje .
Póki człowiek się rusza, podejmuje wyzwania , i ma co robić, póty żyje. Chyba właśnie na tym to polega. Dziwię się czasami, jak niektórzy mówią, że w domu się nudzą.
Choćby książka, jakieś hobby, cokolwiek, i już nudy nie ma.
A może nadejdzie i dla mnie ten dzień, ze powiem - nudzę się w domu?
Oby nie. Będę robić wszystko by do tego nie doszło :)
Miłej soboty wszystkim życzę. Praca, odpoczynek i kreatywność. Wszystko musi być

Czytaj dalej »

wtorek, kwietnia 12, 2016

Zrób mydełko z resztek mydła.


Przez przypadek trafiłam na blog Cherry Belle. Poczytałam i zapragnęłam zrobić sama. :)

Miałam uzbierane sporo skrawków mydła, najczęściej zużywałam je do ręcznych przepierek szmat , plam na obrusach itd.
Muszę w wolnej chwili poczytać więcej bo bardzo fajny blog .

skrawki mydła potarłam i zalałam szklanką wrzącej wody. Dodałam łyżkę stołową cytryny, tyle samo oleju z pszenicy, i nic więcej bo nic nie miałam. Ani olejku zapachowego, ani barwnika, nic. Zresztą miało to byc tylko na próbę. Byłam ciekawa co z tego wyjdzie. Mieszałam podgrzewając aż się rozpuści. potem odczekałam, żeby nie było gorące i odrobinę zgęstniało.
Największy problem miałam z foremkami.

Znalazłam w szafce muszle po skorupiakach, które używałam pod świeczki. Wyszły fajne wachlarzyki. Trochę umieściłam też w papierowych foremkach do babeczek, no i ostatnie wlałam do okrągłego  pudełka. Do tego ostatniego dodałam łyżeczkę kawy, będzie peeling ,  Kawałek białego mydła nie rozpuścił się i wyszedł fajny kontrast na koniec.
To było tak na szybko, kto wie, może będę chciała więcej, lepiej i ciekawiej. Muszę najpierw na ten temat zdobyć trochę wiadomości.
Teraz jak już, będę kupować tylko białe mydło, w mieszanych, nigdy nie wiadomo , jaki kolor wyjdzie.
ale zabawa i ciekawość co będzie, no świetna sprawa :)



Na dworze pięknie. Co prawda słońce lekko za chmurami ale ciepło i przyjemnie.
W ogrodzie roślinki sadzą w górę, wszędzie pąki, zielona trawa i nowe gałązki. Wszystko żyje.
Jeśli pogoda się nie zepsuje, po południu będzie kawka na tarasie i trochę pracy w ogrodzie.
Fryzjer zaliczony, makijaż jest, wyglądam ok. Obiecałam sobie, że będę malować się , nawet jeśli nigdzie nie wychodzę z domu. Może delikatniej, tak po domowemu ale najwyższa pora nie straszyć listonosza .
A teraz idę kończyć domowe prace.
A jeszcze jedno. Skaczę po blogach i szukam przepisów na nowe, nie znane mi ciasta( łatwe i dobre) i szybkie sałatki. W sobotę goście a ja już pogubiłam się , nie pamiętam gdzie byłam, gdzie zaznaczyłam , no i nie chcę piec zawsze tych samych. Będę wdzięczna, jeśli ktoś ma lub zna coś smacznego , zostawcie mi link w komentarzu do smakowitości Wam znanych i lubianych.
Będzie mi to wielką pomocą. Co nieco już zapisałam ale to za mało. Polecajcie proszę bo zaczynam się motać, a teraz aż do jesieni imprezy :) Wiem, że może wygodna jestem , na smacznych blogach już szukałam ale mała podpowiedź przyda mi się jak najbardziej, po prostu za duży wybór na blogach i głupieję :)


Czytaj dalej »

piątek, kwietnia 08, 2016

Espadryle robione szydełkiem



Kawa stoi obok laptopa, z telewizji dobiegają wiadomości, w domu jeszcze cisza.
Tak najlepiej się pisze.
Jak zrobić takie espadryle?
W zeszłym roku, byłam z mężem we Francji. Tam w jakimś sklepie kupiłam espadryle za 6 euro. Stwierdziłam, że taniej niż u nas a zawsze chciałam mieć, wiadomo, człowiek na starość potrzebuje już więcej wygody dla nóg.
Po jakimś czasie zakupiłam gazetkę o szydełkowaniu i był tam wzór, jak zrobić takie buty.
Zakupiłam w sklepie internetowym podeszwy. Kosztowały mnie z przesyłką ok 39 zł.
Resztę chciałam zrobić sama..




W pudełku był wzór na palce i boki. Myślę, że gdyby zrobić z materiału, wzornik byłby dobry .
Z kordonka jednak zrobiłam troszkę mniejsze części bo bardziej się ciągnie.


W gazecie wzór był grubszej nici, dlatego słupkami dorobiłam więcej na podbicie stopy.
W sumie można bylo zrobić wszystko słupkami , albo i półsłupkami bo przy drugim bucie wzór mi się pomieszał i wyszedł mniejszy.
Na drugi raz będę mądrzejsza.


Boki zrobiłam krótsze, trzeba było dopasować do stopy. Tutaj też zrobiłam błąd. Bok mógłby być spokojnie wyższy. Niby ilość oczek taka jak na schemacie ale może but lepiej trzymałby się nogi.



Granatowe są kupne. Myślałam, że po jednym sezonie się rozlecą , ale nie, ładnie trzymają, nic się nie psuje.
Gdybyśmy chcieli uszyć sobie buty z materiału, najpierw przyszywamy boki, potem palce.


Przyszywamy sznurkiem.





Z kordonka zrobiłam odwrotnie , dlatego, że boki doszywałam na styku robótek.
Wszystko najpierw umocniłam szpilkami, potem obszywałam sznurkiem. Podeszwy są dosyć ciasno sprasowane i bolą przy tym palce ale nie jest tragicznie. Może miałam za dużą igłę.
Widać, że na części przedniej, palcach, jest pęknięcie :)
Wszystko dlatego, że jak już zrobiłam te części, zakończyłam ciasno oczkami zamykającymi i okazało się , że jest mi ciasno na podbiciu. Nie miałam zamiaru pruć tego wszystkiego. Przecięłam, załapałam oczka i mocno obszyłam.Przez to wszystko może nie wygląda to tak ładnie ale następnym razem będę mądrzejsza. Dorobiłam w tym miejscu jeszcze pikotki i jakoś w miarę to wygląda.


No i jeszcze jeden zonk. Buty spadały z pięty.
Materiał jest sztywniejszy, lepiej się trzyma, moje kupne espadryle nie są nic wyższe od tych czerwonych i nie spadają. Kupiłam gumkę i doszyłam dookoła . Prędzej oczywiście przymierzając na własnej nodze, jaka musi być długość i ucisk na nodze,
Też się z tym męczyłam, robótkę trzeba było naciągać i kombinować by w miarę równo to wyszło.
Łatwiej byłoby kupić cieniutką gumę, którą można przewlec przez oczka .


Czas na kwiatki. Wzór znalazłam również w jednej z gazetek.


O mały włos, rozpędziłabym się i upstrzyła buty zbyt mocno kwiatami w dzikich kolorach. Rozsądek jednak wziął górę. Kwiatki są czerwone z żółtą lamówką.




W końcu mam. moje własne i w takich kolorach jak lubię. Jak góra się porwie, zniszczy czy coś takiego, zrobię sobie następne na tych samych podeszwach. O ile podeszwy wytrzymają.

Do letnich sukienek, białych spódnic, spodni, na plażę. Do łażenia w upały po mieście. Noga się nie poci i do tego wygodne. A jeśli gumka się rozciągnie, zrobię sznurówki albo rzepy :)

I teraz chciałam pokazać schematy ale niestety w gazetce stoi zakaz powielania i  publikowania wzorów w internecie .

Cóż, zatem jeszcze jedną kawę wypiję, poczytam i ruszam do obowiązków. 
Miłego dnia wszystkim życzę :)







Czytaj dalej »

poniedziałek, kwietnia 04, 2016

Odpoczniesz po śmierci


Miały być espadryle ale nie zdążyłam ich wykończyć. Będą później.
Nie da się w krótkim czasie zrobić kilku rzeczy jednocześnie. Za dużo chcę , zapominam , że latka lecą i pary jakby mniej :)
Nic nie szkodzi, powoli też szafuje, Pogoda teraz już będzie coraz piękniejsza, małymi kroczkami zbliżamy się do lata. Więcej ruchu na powietrzu. Zresztą tylko na dobre mi to wyjdzie.
Przez zimę zawsze jakaś zaśniedziała się czuję.
A w planie mam;
- Zrobić szafkę do łazienki, tak żeby miało to ręce i nogi
- Dokończyć espadryle
- Wykończyć 4 obrazy ale to dopiero gdy będę miała duże sztalugi
- Zrobić kilkadziesiąt elementów szydełkiem do obrusu
- wykopać nową grządkę w ogrodzie  pod zieleninę
- przyciąć krzaczki, kwiatki i to co trzeba
- zrobić zazdrostki na kuchenne okno, ale tutaj jeszcze wzoru szukam
- Zrobić porządek ze zdjęciami na ścianie. Ramki mi trzeba trochę zgrabniejsze kupić.
- Przemalować stół i ławki w ogrodzie
- i wiele drobiazgów, które wpadną mi do głowy w międzyczasie.
- Codziennie o stałej godzinie koronka do Miłosierdzia

Zamówiłam sobie siatkę na drzwi balkonowe z magnesami i teraz czekam, już pierwsza mucha dzisiaj ukatrupiona, teraz ganiam następną. Ledwo słońce się pojawi, trochę ciepła, już toto lata i próbuje dostać sie do mieszkania.
No proszę, usiadła na biurku, już nie żyje.
Będzie spokojna noc, a raczej poranek .

Obiecałam sobie , że codziennie będę ćwiczyć, choćby kilkanaście minut. Najczęściej udaje się raz w tygodniu, no nie mam do tego serca, nie potrafię się zmusić. Prze bóle kręgosłupa zaniedbałam zumbę, muszę zacząć od nowa bo to było dobre. Może dlatego, że z muzyką. Dzisiaj poobiednią kawę , na stojąco piłam bo jak usiądę w fotelu to ogarnia mnie lenistwo.
Przy słonecznej pogodzie ciągnie mnie na taras, usiąść , powąchać, przymknąć oczy i rozkoszować się ciepłem. Przez chwilę, tak by nabrać energii i spokoju.
Jestem zrelaksowana to i częściej się uśmiecham. Złośliwość i nerwy idą sobie na urlop. Czarnowidztwo chowa się głęboko. Zostaje tylko to co jasne i miłe.
Czasami tylko na krótki czas ale lepsze to niż nic.
I sama nie wiem czego chcę. Siedzieć , leżeć, biegać..
Może wszystkiego po trochu, wszak wszystko jest potrzebne dla zdrowia ducha i ciała.

Chyba jakoś chaotycznie piszę dzisiaj. Pewnie to wina wiosny. Zmiana pogody cieszy ale też dziwnie rozkojarzona jestem.
Nie wiem. chyba nie chce mi się nawet zastanawiać. Wstanę, zrobię co trzeba, trochę dla przyjemności, trochę obowiązków... i nagle wieczór za oknem.
-No i co kobieto zrobiłaś?
To co dałam radę po prostu.

Moja mama mówi zawsze - odpoczniesz po śmierci.
Mówi też - póki chodzisz, to wiesz, że żyjesz. Cierpisz ? Masz problemy? Zawsze znajdą się jeszcze gorsze rzeczy, które mogą cię spotkać.
Bierz dupsko w troki  i ruszaj . No to spinam się i doceniam zwykły codzienny trud życia.
Zycie jest piękne . Miłość do ludzi i świata, do wszystkiego co żyje . Jak dobrze, że możemy kochać. To jest dar .No to życie jest piękne, oby tylko ludzie mi go nie schrzanili. Albo też ja sama.






Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Szysia , Blogger