Po łokcie w zaprawach ostatnio. Nareszcie udało mi się przysiąść i złapać troszkę oddechu.
Chyba jeszcze tak długiej przerwy nie miałam.
Pogoda śliczna to i korzysta się również i z tego. Troszkę ruchu, spotkań i gości. Troszkę wyjazdów i byczenia się.
Pierwszego raz w życiu suszyłam pomidory do słoiczków w zalewę z oleju. Przyznam, że bardzo mi smakują. Dżemy, smalczyk i inne dobroci.
Nastawione zostały też słoje z różnymi nalewkami.
Fajnie, że mam sporo owocu z własnego ogrodu jakoś tak przyjemniej sie pracuje, gdy wiadomo, że sama wyhodowałam, że rośnie to u mnie i w każdej chwili mogę wyjść, zerwać i wsadzić w słoje :)
Jesień to taki intensywny czas , zbieranie, wekowanie i przygotowanie do zimy.
Kręcisz sie w kuchni, w jednym garnku dżem ze śliwek pyrka, w drugim jakas zupka bo trzeba coś zjeść przecież. Na parapecie zasypujesz w słojach owoce na nalewki. Praca wre.
Zagęszczenie zapachów a wspaniałe aromaty rozchodzą sie po całym mieszkaniu..
W międzyczasie wpadnie ktos z rodzinki , albo też znajomy. Ręce w fartuch wycierasz szybko i nastawiasz na kawę.
Wczoraj zerwaliśmy juz jabłka z drzewa, kompot z jabłek więc też juz zrobiony.
Większe, ładniejsze sztuki zostawiliśmy do zjedzenia. Juz chyba tylko orzechy włoskie zostały.
Buraczki zakupiłam w sklepie, też już w słojach siedzą.
No i jeszcze winogrona czekają. Czerwone pięknie obrodziły. Zielone dostały jakąś zarazę ale nasza wina bo nie pryskaliśmy.
Zobaczymy na drugi rok jak będzie.
Powoli kręcenie się po kuchni dobiega konca.
Z czystym sumieniem będzie można niedługo usiąść i poświęcić więcej czasu na książkę, film czy cokolwiek innego.
Ciemno juz, późno, czas odpocząć po codziennej krzątaninie.
Spokojnej Nocy wszystkim życzę
Dreszka