czwartek, sierpnia 29, 2013

Drzewko brzoskwiniowe i pielęgnacja.


Wyjątkowo  w tym roku brzoskwinie obrodziły. Mam jedno małe drzewko, nie spodziewałam się zbyt wiele, a jednak zrobiło mi niespodziankę. Pełnie szczęścia :)
Gałęzie leżały aż na ziemi. Romek ze strachu , że mogą się złamać zamotał niebieską taśmą klejącą i zaczepił koniec na płocie u sąsiada. Wytrzymało ale zaglądaliśmy codziennie bo a nuż...



Jako, że nie dało się zjeść wszystkiego, powsadzałam w słoiczki i na zimę będzie jak znalazł :)
Brzoskwinia jest dosyć wrażliwym drzewkiem, w każdym razie  moja na pewno. Na wiosnę pryskam preparatem na kędzierzawość liści i nic więcej nie potrafię . Nie mam pojęcia jak pielęgnować. Na czuja idę ze wszystkimi roślinami , z brzoskwinią także.
Podobno lubi być mocno cięta. Z tym odrobinę kłopot wszakże bo jak mąż widzi , że lecę z sekatorem , drepcze za mną i pilnuję... a nuż zlikwiduję gałązkę gdzie najwięcej kwiatków.
Czytałam kiedyś, że wycina sie wszystkie gałązki cieńsze niż ołówek. Wiadomo, że uschnięte, jednak tych ołówkowych też mam sporo.
Na drugi rok muszę się zabrać za to bo w tym nie miałam czasu. Znaczy miałam ale w ferworze zajęć, umknęło :)
Opryskuję drzewko gdy zaczyna mieć pąki. Zawsze jeden raz, czytalam jednak, że powinno sie ze dwa razy powtórzyć oprysk. W tym roku nie powtarzałam i na listkach widać chorobowo zmienione miejsca.
Cóż, owoce super piękne, w pięknym kolorze, słodkie i pachnące. Gęba sama się się śmieje :))
Pierwszą miskę brzoskwiń zerwałam deczko wcześniej, nie były jeszcze tak pięknie wy-kolorowane. Trzeba było odciążyć gałązki bo aż trzeszczały. Przez to i kompot z tych pierwszych potrzebował więcej cukru.
Ale to nic. Najważniejsze, że zapas słoi stoi w piwnicy i czeka na ucztę :)
Sporo też czerwonych winogron będę miała, zaś naleweczka będzie jak się patrzy :)

........................................................................................................................................................

Wczoraj poszłam umówić się na paznokcie. Zawsze myślałam, że gdy są miękkie to i kłopot a okazuje się, że zbyt twarde pękają, odpryskują kiedy im przyjdzie ochota.
Ech.. no nic, mam nadzieję, że coś z nimi zrobią i będę za ludźmi wyglądać :)
Do tego regulacja brwi bo dawno nie byłam. Rany, jak z wiekiem człowiek zarasta, masakra jakaś. Duzo nie brakuje żeby krzaczory nad oczami strzelały w górę.

13 komentarzy:

  1. Dreszko, bo kobieta czasami przypomina ciężko pracującego rolnika: wyrywa, podlewa, nawozi, pieli chwasty i przycina :D


    ale bym wszamała taką brzoskwinkę prosto z drzewa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałam, mogłam Ci trochę wysłać do przekąszenia :)

      Usuń
    2. zanim by doszły, to byłby dżem brzoskwiniowy ;)))

      Usuń
  2. Pysznie wyglądają! Ja nie mam drzewa przed domem, choć od zawsze marzyłam. Zawsze chciałam mieć hamak pomiędzy drzewkami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No brzoskwinki jak się patrzy mniamniuśne kompociki super sprawa a co do zarastania i brwi i innych części ciała to masz rację zamiast się wycierać z biegiem lat te włoski to tylko sztywnieją i jest ich więcej tylko szkoda że nie na głowie...

    OdpowiedzUsuń
  4. mam na podworku swoja brzoskwinke,,, wlasciwie taty, ale owoce smakuja nieziemsko, nie ma porownania z tymi ze sklepu :)
    zapraszam serdecznie na rozdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, to tak samo jak winogronami, nie ma porównania :)

      Usuń
  5. A ja własnie dzisiaj piłam shake's brzoskwinowego a Macu ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Una cosecha de melocotones increíbles!
    Preciosa entrada, te dejo un fuerte abrazo.
    Buen fin de semana!

    OdpowiedzUsuń

Za odwiedziny serdecznie dziękuję :) Każda wizyta i komentarz, sprawia mi wielką przyjemność. :) W miarę możliwości staram się odwiedzać wszystkich czytelników , tych , których znam i tych, którzy odwiedzają mnie po raz pierwszy. :)
Dziękuję i zapraszam ponownie :)

Copyright © 2014 Szysia , Blogger