piątek, lipca 12, 2013

Czereśniowe szaleństwo i nie tylko

Wszyscy kulają czereśnie w słoikach, pichcą , gotują i pieką. Zatem i ja, nie będę przecież gorsza . Jakkolwiek to nazwać, czereśniowe szaleństwo czas zacząć :)





Troszkę narwałam, nie wiem czy dużo czy nie ale na pierwszy rzut wystarczy.
Część wypestkowałam do nalewki, część na dżem.




Nalewkę nastawiłam z czereśni i drugi słój z czarnej porzeczki. Tymczasem zasypane cukrem, czekają sobie i soczek puszczają.:)



No dobrze, miało być o czereśniach. Kocham żółte, czerwone też moga być ale żółte to jest to co tygryski lubią najbardziej.





W sumie dzem z czereśni robiłam po raz pierwszy, zobaczymy czy będzie smakował rodzince. Mam nadzieję, że tak.
Reszta poszła w słoiki, na kompocik. Zimą będzie jak znalazł :)



Tutaj pyrkają sobie już w kotle.
Przypomniało mi się jak stałam za nim w kolejce, w czasach gdy wszystko trzeba było odstać. byłam akyrat w ciąży z pierwszym dzieckiem i dla ciężarnych była osobna kolejka. Kotłów na sklep dało , o ile pamiętam, 8 sztuk.
Dzięki temu, ze stałam w drugiej kolejce, dla uprzywilejowanych, kocioł dostałam.
W sumie ma ok 25 lat.
Drzewo czereśniowe w mamusinym ogródku. wszyscy możemy zrywać ile chcemy.
No i zastanawiam się dlaczego moja czereśnia taka mikra. Ma ok 12 lat a wygląda jakby ze 3 miała.





Piękne i dorodne. W ten dzień obiadu nie jadłam bo pełna byłam. Jak tu nie podjadać przy skubaniu :)

Nastawiłam też agrest.
Gotuję go w lukrze, a raczej nie gotuję tylko 3 krotnie zalewam. 1 kg cukru na litr wody. Zagotować i zalać agrest. Jak przestygnie to tak samo. Zlać, zagotować i zalać. Po kilkakrotnym zalewaniu , agrest jest cały, soczysty i wygląda troszke jak rodzynki.
Wkładam potem w słoiki i zagotuje na 10 minut.

Nalewki z czereśni tez jeszcze nie robiłam, ciekawa jestem jaki będzie miała smak. Cóż, trzeba poczekać.

Bardzo szybko puścił cukier, pokazał się sok. Teraz trzęsę słoikiem i ostrzę sobie język :)
Zostaje tylko spirytus zakupić i za jakiś czas zalać.
Będzie dobre, musi być :)
W zasadzie czereśnia nie ma konkretnego smaku, być moze trzeba będzie dodać skórkę z cytryny czy coś jeszcze. Poczytam to się dowiem.

Za jakiś czas , znowu będę siedziała na czereśni. Jeszcze sporo na drzewie. Siostry tak samo. Na jeden raz za wiele. Dzielimy pracę na raty.
A w mieszkaniu cudownie pachnie. Gotuje się na kuchence dżem z truskawek. . Smakowitości.
Daję dosyć sporo cukru bo tak wszyscy lubimy. Musi być słodko.
A teraz idę zawekować agrest, już ostygł i trzeba dupsko ruszyć :)

10 komentarzy:

  1. Też wole jasne czereśnie, wyglądają mniej atrakcyjnie ale są znacznie smaczniejsze:) U mnie soki malinowe, dżemy malinowo-agrestowe, soki i dżemerki porzeczkowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez mnie korci zeby zrobic:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wyglądają te smakowitości, wierze, że w domku pachnie latem i dobrociami mmmm mmmm

    aż mam ochotę też sama porobić

    zapewne zrobię powidełka, czereśnie uwielbiam tylko zazwyczaj trafiam na te z dodatkiem ;) i sięgam po wisienki

    buzia kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wiśnie coś zapomniały o tym, że powinny siedzieć na drzewie. :) W tym roku bardzo mało, u sąsiadów widzę, że podobnie

      Usuń
  4. muszę się pouśmiechać o jakiś słoiczek tych smakowitości ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. :)jak byłam dzieckiem to tez pamiętam cala kuchnie obstawiona kompotami czereśniowymi:)dżemów jednak nie robiła mama ,nigdy nie jadłam czereśniowego:(
    to ja się tez uśmiechnę o malutki słoiczek:)buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goś i Aśka, Jak mi nie zjedzą to może się uda i przyciągnę ze wa słoiczki :)

      Usuń
  6. Que trabajo fantástico, me encantó el proceso de elaboración!
    Abrazos, buen fin de semana!

    http://perfumederosas-cristina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czereśnie smakowite też mam.Dzieciaki ten kompot lubią najbardziej a dżem też robiłam w zeszłym roku i powiem Ci,że byl naprawdę smaczny.Myślę że i Wam będzie smakował.Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widziałam Ciebie dzisiaj na gałęzi. Na samym czubie. I zamiast do wiaderka to wszamała ile wlezie hehe. Zdziebko dalej mój mąż kiwał się na galęzi, jeszcze dalej braciszek. Ja delikatnie, nie na drugim czy trzecim piętrze, tylko na pierwszym.
      A jak wiaterek zawiał to drzewko chybotało, gałęzie się uginały. A my jak takie wrony dziobaliśmy te czeresienki :)
      21 godzina a ja jeszcze będę następne słoje gotować. Ale to się da

      Usuń

Za odwiedziny serdecznie dziękuję :) Każda wizyta i komentarz, sprawia mi wielką przyjemność. :) W miarę możliwości staram się odwiedzać wszystkich czytelników , tych , których znam i tych, którzy odwiedzają mnie po raz pierwszy. :)
Dziękuję i zapraszam ponownie :)

Copyright © 2014 Szysia , Blogger