piątek, stycznia 25, 2013

Wizaż. Czy warto?

Dobry tydzień temu, robiąc zakupy w drogerii, pani ekspedientka zapytała, czy nie mamy ochoty na spotkanie z wizażystą. 
I ja, i córka zgodziłyśmy się.W końcu zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego o kolorach i kosmetykach, które pasowałyby do nas. Albo też o nowościach czy technice malowania.
Niby się wie, ale...
Na pewno niejedna z kobiet, a myślę, że nie pomylę się zbyt wiele jeśli powiem , że większość , kupowała szminkę, cienie, które potem zalegały gdzieś w szafce, czy też w czeluściach torebki.
Okazywało się po czasie, że nie pasują, czy też nie bardzo czujemy się z danym kolorkiem.
Osobiście zawsze mam problem ze szminką. 
W sklepie kolor fajny, ciekawy, potem kupuję pełna euforii...
W domu zaś wyglądam zupełnie nie tak jak myślałam.
Troszkę winę ponosi oświetlenie w drogeriach, czasami jest ciemno, czasami światło o dziwnym odcieniu. Różnie z tym bywa..
Dwa dni temu, pojechałyśmy w końcu na ten makijaż. Byłam strasznie ciekawa jaki będzie.
Przeważnie używam cienie w kolorach szarych, szminkę w jakimś naturalnym odcieniu, niezbyt rzucającą się w oczy. Usta mam troszkę wąskie, nie chciałam nigdy specjalnie eksponować.
Tak jakoś od kilku lat czuję się bezpiecznie i niezbyt wiele zmieniałam.

                                                 

 Najpierw usiadła córka. Blondynka o zielonkawych oczach.  Pani najpierw wypytała się co używa, jaką ma skórę i potem kombinowała co nowego zaproponować.


 





Spodobała mi się wizja wizażystki. Delikatnie, dziewczęco, niezbyt nachalnie.
Dziewczyna młoda to i tapety niewiele potrzeba. Usta delikatnie, oczy w odcieniach oberżyny. 
Córka wyglądała świeżo i promiennie.
Zastanawiałam się co wymyśli dla mnie. To było większe wyzwanie. 
Wszak wiek już słuszny, skóra starsza, ze zmarszczkami i na policzkach pajączki, zaczerwienienia...
Dosłownie, zżerała mnie ciekawość, ileż to korektora trzeba będzie wysmarować na moją twarz.
Potem było zaskoczenie. Wizażystka chwyciła pędzel do podkładu i zbierając z zewnętrznej strony dłoni , malowała wcierając pięknie mazidło w skórę.
                                         



Byłam zaskoczona. O pędzlu słyszałam w telewizji ale jakoś nie przyszło mi do głowy zakupić i wypróbować.
Skóra była gładka, dobrze pokryta, pory niewidoczne. Nałożyła w sumie jedną warstwę , tylko w zaczerwienione policzki wtarła pędzlem jeszcze odrobinę.
Korektora używać nie było potrzeby. Nie mogłam uwierzyć. Tylko jeden pędzel i taka korzyść. Trochę korektora zostało położone pod oczy ale to naturalne.
 Cóż, kupiłam sobie taki pędzel :) 
Pewnie też na takich akcjach o to w sumie chodzi ;)
Dobrała mi tez inny podkład. 

                                                                                                                                

Bardzo dobry, jedwabisty i nakłada się delikatnie. Podkład z serum wygładzającym o ile dobrze pamiętam. Naprawdę delikatny, nawilżający i dający efekt gładkiej skóry.
Tak więc teraz jest moim podkładem nr 1. Możliwe, ze do jakiejś następnej wizyty u innej wizażystki :)
Fluid o którym pisałam wcześniej, też dobry, ciekawy i gładki ale jednocześnie ciemniejszy bo kupiony latem i dopasowany do opalonej skóry. Poczeka sobie zatem do lata i zostanie wtedy zużyty. 
Potem szminka. Spytała się jaką chcę. Nie powiedziałam bo chciałam żeby sama wyszukała kolor. Córka powiedziała, że czerwoną :)
Super. Czerwieni jest tyle odcieni. Został wybrany kolor Chili .
Bardzo ładny odcień.

I wbrew pozorom świetnie mi pasuje.
Mimo, że usta niezbyt duże, górna warga dosyć wąska. Jest ok.
Oczywiście też kupiłam. Używać będę jednak w zależności od okoliczności. Na co dzień  troszkę delikatniejsze kolory.
Usłyszałam też, że jeśli mam skórę z zaczerwienieniami , rumieńce powinny być w brązach, nie w różach, które zawsze używałam. Dobrze wiedzieć. 
Zatem róż do policzków , w odcieniach brązu. 
Już wszystko wiem.
Nie powiem, fajnie tak dowiedzieć się co ci pasuje, co powinnaś a czego nie. 
Tym bardziej , że jest się coraz starszym i od czasu do czasu , trzeba zmienić co nieco. 
Cienie do powiek , pani zaaplikowała mi w klasycznych odcieniach brązu.
Troszkę nie podobało mi się, że są perłowe, zbyt mocno się świeciły ale może uda mi się zdobyć podobny kolor , nie tak bardzo świecący. Matowy.
Zobaczymy.

                                               
Ostatnio zakupiłam też cudowny perfum. Zapach strasznie mi się podoba. Pachnie niesamowicie. Tak więc po trzech latach używania innego, teraz ten zagości na mojej półce.




Cóż. Tyle kasy przepuściłam, przyjdzie mi teraz zacisnąć pasa i żyć oszczędniej.   
Jednak od czasu do czasu, dobrze jest zmienić przyzwyczajenia i przerzucić się na nowe kolory, zapachy , czy też akcesoria.
Kobieta chociaż będzie się starzeć, chociaż będzie mieć 60 lat, 70, potem jeszcze więcej , zawsze będzie kobietą i zawsze będzie chciała czuć się zadbana , pachnąca i dodam jeszcze - uśmiechnięta i zadowolona z życia :)


                                                                                                     




                                             


7 komentarzy:

  1. Dreszko, powiem krótko: jesteś warta wszystkich perfumów świata :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie poszłabym na takie spotkanie, dowiedziałabym się pewnie wszystkiego, czego już wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I mnie się tak wydawało Anita, jednak zawsze jakaś nowość wskoczy, tym bardziej, że z wiekiem cera zmienia się. No i jakaś tam odskocznia od codzienności :) Relaks :)

    Bella :) Heh, oby mnie bylo stać chociaż na ten jeden a będę szcześliwa :)
    Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  4. najważniejsze abyś była szczęśliwa.

    Ja byłam kilka lat temu przed ślubem i jak mnei pomalowała byłam w szoku. Niesttey w domu już tak nei powtórzyłam - czasu brak :/

    Ale lubię takei chwilę jakie miałaś iść do sklepu i zaszaleć dla siebie.

    Ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  5. :)tez bylam raz w zyciu w wizazystki w dniu slubu:)fajnie bylo ,kazda kobieta powinna o siebie zadbac sama dla siebie to podstawa. Dreszka jestes moja idolka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie u wizażystki bylam ze 3 razy chyba. Zawsze byłam podniecona bo oczekiwałam czegoś nowego, może cudu haha :))
    Ale fajnie wspominam chociaż nie udało się paniom mnie odmłodzić.
    Teraz jest dobrze, kosmetyki to już nie tylko kolory, czy nawilżenie, to pełen zestaw pielęgnacji skóry.
    Ciekawe jak będzie za 20 lat.
    Dzięki Aśka za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama bym się chętnie poddała takim wizażystom, szukam teraz stylizacji na sukienki dzianinowe, może gdzieś ktoś widział, proszę o link?

    OdpowiedzUsuń

Za odwiedziny serdecznie dziękuję :) Każda wizyta i komentarz, sprawia mi wielką przyjemność. :) W miarę możliwości staram się odwiedzać wszystkich czytelników , tych , których znam i tych, którzy odwiedzają mnie po raz pierwszy. :)
Dziękuję i zapraszam ponownie :)

Copyright © 2014 Szysia , Blogger