poniedziałek, października 28, 2013

Dziwne spotkanie przy cmentarzu


Historia pierwsza

Dawno temu.....  On i Ona zakochani w sobie, spotykali się codziennie , a to w kawiarni albo też na spacerach. Wieczorami, nocą uwielbiali spacerować przy blasku księżyca. Najprzyjemniej spacerowało się alejką, która wiodła wzdłuż cmentarza. Tak też było i tym razem. Powolutku , trzymając sie za ręce, spacerowali rozmawiając . Niezbyt głośno, szeptem . Cmentarz tak dziwnie nastrajał, tchnął ciszą i spokojem, nie przyszło im do głowy by podnosić głos.
Za ażurowym płotem widać było  gdzieniegdzie zapalone znicze, jasne światełka zostawione wraz z modlitwą bliskich czy znajomych. Wzdłuż alejki rosły potężne drzewa konarami zasłaniając ciemne niebo. I tylko księżyc rozświetlał drogę i pnie drzew. Zeby nie księżyc i lampki na cmentarzu byłoby bardzo ciemno bo droga była nieoświetlona. Spacer był naprawdę romantyczny, tak im się zdawało.
W pewnym momencie, Ona , spoglądając na cmentarz, rzekła-
- Co byś zrobił gdybyśmy teraz zobaczyli ducha?
On zaśmiał się głośno i odpowiedział - 
- Nic, duchów przecież nie ma.

 Jednocześnie spojrzeli w stronę cmentarza. 
I tuż przy płocie, przy jednym z drzew , ni stąd ni zowąd zobaczyli postać. 
Stała przy drzewie nie opierając się o nie. miała długi płaszcz, prawe do kostek i kapelusz z rondem. Głowa spuszczona na piersi , tak więc twarzy nie było widać.
Oboje zamilkli jednocześnie, przyspieszyli kroku, byle tylko znaleźć się jak najdalej od tej dziwnej postaci. Ona czuła strach w gardle, zaciskało krtań tak, że nie mogła wydusić słowa. On z zaciśniętymi ustami parł na przód mocno zaciskając dłoń na jej dłoni.
Byle dalej od tego miejsca. 
Wszystko byłoby zrozumiałe i naturalne, można by pomyśleć, że jakis podpity mężczyzna stoi i drzemie, tylko , że postać przy drzewie , nie dotykała stopami ziemi. Wisiała nad nią kilkadziesiąt centymetrów. Zupełnie nieruchomo, jak nieżywa. Straszna w tym bezruchu , oświetlona poświatą księżyca, w jakiś starodawnym stroju.

Gdy byli kilkanaście metrów od tego miejsca, Ona próbowała się odwrócić, zobaczyć czy moze ten ktoś nie idzie za nimi. Jednak nie mogła. Paraliżujący strach unosił  włoski na karku, ciało było jak sparaliżowane. Mogli tylko iść do przodu.
 Miała dziwne wrażenie, że ktoś jest z tyłu krok za nią, że dyszy w kark...
Całą drogę do domu nie odezwali się do siebie ani jednym słowem. 
A na następny dzień udawali, że nic się nie stało, ze dziwne spotkanie nie miało miejsca.
Nigdy więcej nie rozmawiali na ten temat.

Po jakimś czasie, rozpytując znajomych, Ona dowiedziała sie, że w takiej chwili powinno zmówić się jakąś modlitwę za tą duszę. Wtedy strach mija i nie powinno wydarzyć sie nic złego.

                                                        ***************
Historia druga
Dawno, dawno temu... Mój tato opowiadał historię swojego taty, gdy dziadek mieszkał jeszcze w małej miejscowości i do kościoła w niedzielę jechał zawsze wozem z koniem. Na wozie siedziała babcia, ciotka i każdy, kto potrzebował podwózki na mszę.
Droga była wąska, domki ze strzechami jeszcze, drewniane...
A wszystko przeważnie postawione wzdłuż drogi.
W pewnym momencie dziadek zjechał aż na drugą stronę drogi , wyraźnie kogoś wyprzedzając. Kobiety zaczęły sie dziwić, co też wyprawia i szaleje tak po jezdni.
dziadek odwrócił się do nich i rzekł-
- A wy ich nie widzicie? Przecież pełno ludzi tutaj idzie.
Kobiety rozglądały sie na boki ale nic nie zobaczyły.
- Przecież tu nikogo nie ma!
- Jak to nie ma, idzie ich cała gromada. Przecież w nich nie wjadę.



                                                     ********************

Zastanawia mnie zawsze, że dawniej ludzie nie dziwili się tak bardzo tym co widzą, spotykają w różnych sytuacjach. Rozumiem to tak, że dla nich było to normalne, że duchy istnieją, ze mogą sie pokazać, dać znac i czuć.
Dzisiaj nie przyjmujemy tego do świadomości. Wydaje nam się , że dusze są gdzieś tam , w swoich własnych miejscach. A tutaj , przy nas, nie ma możliwości ich zobaczyć.



W każdym razie , zawsze lubiłam słuchać historie opowiadane prze ciocię, babcię czy inne starsze osoby. Moja wyobraźnia rozpędzała się, zaczynałam sie zastanawiać. To było dla mnie po prostu ciekawe. :)

Niedługo Święto Zmarłych. To święto jako jedyne zawsze dziwnie mnie nastraja. Zaczynam się zastanawiać nad sensem życia, nad śmiercią i tym co mnie czeka .

Miłego poniedziałku wszystkim życzę :)




9 komentarzy:

  1. Jej, bo będę się dziś bała sama spać ;)) A Pan Taksówkarz tak daleko ... :P

    OdpowiedzUsuń
  2. brrr, ale się przestraszyłam, serducho wali :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej mamuś tej drugiej historii nie słyszałam :)
    My to mamy chyba w genach że widzimy TE rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ciarki mam przy takich historiach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby nie takie straszne historie... ale jeśli coś takiego spotka to gęsia skórka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. wydaje się nam, że po życiu nic nie ma, że umierając odchodzimy w niebyt...przestajemy istnieć....chyba jednak to nie jest tak....

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasłuchałam się już też takich historii i zawsze się boję zasnąć , jednak moim zdaniem dawniej ludzie więcej widzieli takich niesamowitych zjawisk a dlaczego? ...może bardziej bali się życia pozagrobowego...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wierze w świętych obcowanie i życie wieczne ;)

    OdpowiedzUsuń

Za odwiedziny serdecznie dziękuję :) Każda wizyta i komentarz, sprawia mi wielką przyjemność. :) W miarę możliwości staram się odwiedzać wszystkich czytelników , tych , których znam i tych, którzy odwiedzają mnie po raz pierwszy. :)
Dziękuję i zapraszam ponownie :)

Copyright © 2014 Szysia , Blogger