piątek, maja 10, 2013

I po burzy...

Godzina piąta trzydzieści. W nocy szalała burza, pięknie padało i gdy otworzyłam rano drzwi na mój mały tarasik poczułam cudowny, wilgotny zapach ziemi. Po kilku upalnych i dusznych dniach, kiedy alergia strasznie dawała się we znaki, poczułam ulgę. 
Nie potrafiłam się oprzeć. Jeszcze w szlafroku, z kawą w ręku, podreptałam  do krzesła . Z lubością smakowałam wszystkie zapachy z ogrodu. Mokra trawa, wilgotna ziemia i rześkie powietrze.
O tej porze bardzo cicho na dworze. Bardzo fajnie się siedzi. Nie wiem czy mnie ktoś widział w tym szlafroku ale jakoś nie obchodziło mnie to. 
Lubię takie poranki, ciepłe ale nie upalne. Zimy miałam już serdecznie dosyć. 
Teraz trzeba się wygrzać przez następne miesiące, żeby zgromadzić jak najwięcej ciepła na zimę. Niechby długo się pamiętało  , a nuż będzie lżej zimowe, chłodne dni przetrzymać i dołka nie złapać.
W sumie cały dzień upłynął mi na lufrowaniu. Najpierw do fryzjera, potem spotkałam mamę z tatą w mieście i dalej, już razem dreptaliśmy od sklepu do sklepu. Loda sie zjadło, kwiatki znowu kupiło... 
Też głupia kobieta ze mnie bo zamiast autko wziąć i kwiaty spokojnie do domu zawieźć ..
chodziłam z wielką donicą pelargonii i trącałam po nogach. Tato mi pomógł potem bo zbierało się powoli siatek . Zawsze coś się kupi ech. 
Tak sobie nieraz myślę, że powinno się robić zakupy gdy jakieś konkrety są do domu potrzebne. A nie wiem jak to sie dzieje, ze jak się już idzie i tak patrzy na sklepowe półki, łapsko same ściąga co nieco do kosza.  I wiem, że tak nie powinno być ale nie potrafię się pohamować.
Od siostry dało miętę, w ogrodzie też z kupki na kupkę przesadziłam, kombinowałam i tak czas zleciał.
Potem znowu deszczyk.. kilka dni ma padać, to dobrze. Przyda się.

Poluję na jakąś ładną, lekką , długą spódnicę. Nie mogę dojrzeć w sklepach, nie wiem dlaczego nie ma z czego wybrać. W każdym sklepie to samo. Chyba jednego dnia wybiorę się do szmateksu, czasami fajne ciuchy można znaleźć.
Trzeba coś pokombinować. 
Zaraz 21 godzina. Powolutku robi się ciemno. Ciekawe czy dzisiaj też będzie burza.
Zawsze się lękam, że może w coś strzelić ale lubię gdy grzmi, gdy błyska..
Czuje się siłę natury.
Widzę przez okno, że sąsiedzi już żaluzje ściągają, cóż, i mnie czas do snu się szykować ale moze przed snem jakąś lekką książkę poczytam...

2 komentarze:

  1. Boję się burzy. Tak zwyczajnie, po dziecięcemu :) przyznaję jednak, że zapach po burzy jest cudny :) taki świeży, do niczego nie porównywalny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas wczoraj spadało, ale może popadać jeszcze

    OdpowiedzUsuń

Za odwiedziny serdecznie dziękuję :) Każda wizyta i komentarz, sprawia mi wielką przyjemność. :) W miarę możliwości staram się odwiedzać wszystkich czytelników , tych , których znam i tych, którzy odwiedzają mnie po raz pierwszy. :)
Dziękuję i zapraszam ponownie :)

Copyright © 2014 Szysia , Blogger