Wszyscy kulają czereśnie w słoikach, pichcą , gotują i pieką. Zatem i ja, nie będę przecież gorsza . Jakkolwiek to nazwać, czereśniowe szaleństwo czas zacząć :)
Troszkę narwałam, nie wiem czy dużo czy nie ale na pierwszy rzut wystarczy.
Część wypestkowałam do nalewki, część na dżem.
Nalewkę nastawiłam z czereśni i drugi słój z czarnej porzeczki. Tymczasem zasypane cukrem, czekają sobie i soczek puszczają.:)
No dobrze, miało być o czereśniach. Kocham żółte, czerwone też moga być ale żółte to jest to co tygryski lubią najbardziej.
W sumie dzem z czereśni robiłam po raz pierwszy, zobaczymy czy będzie smakował rodzince. Mam nadzieję, że tak.
Reszta poszła w słoiki, na kompocik. Zimą będzie jak znalazł :)
Tutaj pyrkają sobie już w kotle.
Przypomniało mi się jak stałam za nim w kolejce, w czasach gdy wszystko trzeba było odstać. byłam akyrat w ciąży z pierwszym dzieckiem i dla ciężarnych była osobna kolejka. Kotłów na sklep dało , o ile pamiętam, 8 sztuk.
Dzięki temu, ze stałam w drugiej kolejce, dla uprzywilejowanych, kocioł dostałam.
W sumie ma ok 25 lat.
Drzewo czereśniowe w mamusinym ogródku. wszyscy możemy zrywać ile chcemy.
No i zastanawiam się dlaczego moja czereśnia taka mikra. Ma ok 12 lat a wygląda jakby ze 3 miała.
Piękne i dorodne. W ten dzień obiadu nie jadłam bo pełna byłam. Jak tu nie podjadać przy skubaniu :)
Nastawiłam też agrest.
Gotuję go w lukrze, a raczej nie gotuję tylko 3 krotnie zalewam. 1 kg cukru na litr wody. Zagotować i zalać agrest. Jak przestygnie to tak samo. Zlać, zagotować i zalać. Po kilkakrotnym zalewaniu , agrest jest cały, soczysty i wygląda troszke jak rodzynki.
Wkładam potem w słoiki i zagotuje na 10 minut.
Nalewki z czereśni tez jeszcze nie robiłam, ciekawa jestem jaki będzie miała smak. Cóż, trzeba poczekać.
Bardzo szybko puścił cukier, pokazał się sok. Teraz trzęsę słoikiem i ostrzę sobie język :)
Zostaje tylko spirytus zakupić i za jakiś czas zalać.
Będzie dobre, musi być :)
W zasadzie czereśnia nie ma konkretnego smaku, być moze trzeba będzie dodać skórkę z cytryny czy coś jeszcze. Poczytam to się dowiem.
Za jakiś czas , znowu będę siedziała na czereśni. Jeszcze sporo na drzewie. Siostry tak samo. Na jeden raz za wiele. Dzielimy pracę na raty.
A w mieszkaniu cudownie pachnie. Gotuje się na kuchence dżem z truskawek. . Smakowitości.
Daję dosyć sporo cukru bo tak wszyscy lubimy. Musi być słodko.
A teraz idę zawekować agrest, już ostygł i trzeba dupsko ruszyć :)
5 rzeczy do zrobienia w styczniu
-
Dotąd, każdego roku o tej porze miałam już na swoim koncie kilka postów.
Obecnie jest trochę obogo, bo został tydzień do końca stycznia, a u mnie
pojawił...
7 godzin temu
Też wole jasne czereśnie, wyglądają mniej atrakcyjnie ale są znacznie smaczniejsze:) U mnie soki malinowe, dżemy malinowo-agrestowe, soki i dżemerki porzeczkowe.
OdpowiedzUsuńTez mnie korci zeby zrobic:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają te smakowitości, wierze, że w domku pachnie latem i dobrociami mmmm mmmm
OdpowiedzUsuńaż mam ochotę też sama porobić
zapewne zrobię powidełka, czereśnie uwielbiam tylko zazwyczaj trafiam na te z dodatkiem ;) i sięgam po wisienki
buzia kochana
U mnie wiśnie coś zapomniały o tym, że powinny siedzieć na drzewie. :) W tym roku bardzo mało, u sąsiadów widzę, że podobnie
Usuńmuszę się pouśmiechać o jakiś słoiczek tych smakowitości ;)
OdpowiedzUsuń:)jak byłam dzieckiem to tez pamiętam cala kuchnie obstawiona kompotami czereśniowymi:)dżemów jednak nie robiła mama ,nigdy nie jadłam czereśniowego:(
OdpowiedzUsuńto ja się tez uśmiechnę o malutki słoiczek:)buziaki
Goś i Aśka, Jak mi nie zjedzą to może się uda i przyciągnę ze wa słoiczki :)
UsuńQue trabajo fantástico, me encantó el proceso de elaboración!
OdpowiedzUsuńAbrazos, buen fin de semana!
http://perfumederosas-cristina.blogspot.com/
Czereśnie smakowite też mam.Dzieciaki ten kompot lubią najbardziej a dżem też robiłam w zeszłym roku i powiem Ci,że byl naprawdę smaczny.Myślę że i Wam będzie smakował.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńA widziałam Ciebie dzisiaj na gałęzi. Na samym czubie. I zamiast do wiaderka to wszamała ile wlezie hehe. Zdziebko dalej mój mąż kiwał się na galęzi, jeszcze dalej braciszek. Ja delikatnie, nie na drugim czy trzecim piętrze, tylko na pierwszym.
UsuńA jak wiaterek zawiał to drzewko chybotało, gałęzie się uginały. A my jak takie wrony dziobaliśmy te czeresienki :)
21 godzina a ja jeszcze będę następne słoje gotować. Ale to się da