czwartek, kwietnia 30, 2015

Trudny poród kotki


Zawsze myślałam, że u zwierząt poród przebiega szybko i bez komplikacji. Dodajmy, przeważnie tak jest.
Bulma wczoraj urodziła dwa kociątka przed 11 rano. Trzecie kociątko zalegało jeszcze w środku i nie miało zamiaru wyjść. wisiałam na telefonie i rozmawiałam z weterynarzem.  W końcu z córką ruszyłyśmy do weterynarza po południu.
Zrobiono jej usg, okazało się, że faktycznie jeden maluszek jeszcze siedzi w środku. Dostała zastrzyk na przyspieszenie porodu. Miałam w nocy obserwować.
Około 3 nad ranem, Bulma próbowała przytargać w zębach maleństwa do mojego łóżka :) Wyniosłam towarzystwo z całym posłaniem do piwnicy, Kotka  krwawiła .
W końcu dzisiaj o 8 rano zaczęły się skurcze. Cieszyliśmy się, że wreszcie pozbędzie się trzeciego maleństwa i będzie mogła zająć się karmieniem małych.
Była osowiała, wymęczona , i oczy miała takie wielkie, proszące. Zal serce ściskał.
Po 2 godzinach w końcu zadzwoniłyśmy do weterynarza. Kazał jeszcze czekać ok 20 minut i jakby co, miałyśmy kotkę zawieźć do innego lekarza bo on był w terenie.
Piszczała przy skurczach, męczyła się. Siedziałam przy niej i masowałam brzuch. Cała drżała. W końcu pokazał się pyszczek, było widać, że maleństwo jest martwe. Może dlatego tak ciężko akcja porodowa posuwała się do przodu. W każdym razie , urodziło się po długim czasie,  leżało takie maleńkie, bez życia. Dałam mamusi oczyścić go, a jak już zajęła się czyszczeniem siebie, cichutko wyniosłam martwego kociaka do ogrodu. Nawet nie zauważyła.
Teraz śpi i łapkami obejmuje dwoje żywych dzieci. Sliczne rudaski :)
A ja wreszcie zjem śniadanie bo czuję się całkowicie wykończona. Cieszę się jednak, że obyło się bez operacji, lekarz powiedział, że jest to ryzykowne ze względu na mocne ukrwienie gruczołów, mogłaby się wykrwawić i dzieci zostały by bez matki.
Mogę teraz wrócić do swoich obowiązków , nic mi nie odchodziło, żadna robota :)
Napięcie zeszło. Kotka nie za bardzo ma ochotę jeść, ale może to normalne. Jak wróci do sił , mam nadzieję, że wróci do siebie.


28 komentarzy:

  1. Kocham zwierzęta i nie mogę czytać o ich cierpieniu, a co dopiero na nie patrzeć. Właśnie z tego względu nie zostanę weterynarzem, choć od dziecka o tym marzyłam. Nie dałabym rady. :< Dlatego też dobrze rozumiem, że nie mogłaś się niczym zająć.. przedwczoraj śniło mi się, że mojego psa potrącił sąsiad na traktorze. Rano dzwoniłam do mamy spytać, czy z Frodem wszystko w porządku. Może to i głupie, ale kocham tego kudłacza!

    Szkoda, że trzecie kociątko nie urodziło się żywe. Najważniejsze, że Bulma ma jeszcze dwa maleństwa <3 Oby kocia mama szybko wróciła do sił, a rudaski rosły zdrowo! :) Trzymam kciuki za małą rodzinkę i czekam na zdjęcia rozbrykanych kotków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Sama trzymam kciuki za kotkę bo wydaje się być w małym szoku. A do zwierząt przyzwyczajamy, i całe szczęście. Takie są kochane :)

      Usuń
  2. Szkoda maleństwa, ja też kiedyś "rodziłam razem z moją kotka", siedziałam i masowalam jej brzuch, biedactwo tak się meczylo ale wszystko poszło dobrze :-) Śliczne kociaki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie wielkie przeżycie, w sumie pierwszy raz uczestniczyłam w takiej akcji :)
      Po jakimś czasie urodziła czwarte, martwe i jakieś dziwne. Nie było widać kończyn, tylko główka i tułów. Siedziała nad tym martwym kociakiem i nie chciała się ruszyć. Zapomniała, że dwa żywe potrzebują mleka. Zaniosłam do legowiska i teraz od kilku godzin leży. Nie wiem czy to normalne, że nie je , ani nie pije

      Usuń
  3. Ja nigdy nie doświadczyłam tego osobiście, ale wierzę, że musi to być wielki przeżycie. Szkoda jednak tego malutkiego kotka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie , że szkoda. Ale teraz sterylizacja, bo jakby znowu miały by być komplikacje to mi serce siądzie

      Usuń
  4. Piekne te kociaki. Mam nadzieję , że kicia szybko dojdzie do siebie.
    Ty też odpocznij, bo na pewno to bardzo przeżyłaś :)
    Myślę, że jutro juz będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywam hehe :)) Biegam i patrzę czy w końcu coś zje. Za chwilę biorę się za placek a potem normalne oporządzenie chałupy :)

      Usuń
  5. Popłakałam się.....tak bardzo zal kociaka i cierpienia mamusi....
    Jak dobrze, że Wy jesteście takimi dobrymi ludźmi....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gośka, dobrzy ludzie są wszędzie, dzięki :) Jak rodziła to martwe kociątko, miała tak wielkie oczy, i tyle w nich było rozpaczy. Było widać, że cierpi

      Usuń
  6. Jetem strasznym wrażliwcem jeśli chodzi o zwierzęta, tym bardziej że w ostatnich latach prześladuje mnie jakiś pech i straciłam kilka swoich:( Kotki przeurocze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako dziecko, mieliśmy dwa koty. Jednego pies zagryzł, drugi zdechł, nie wiadomo dlaczego.
      Od lat mam psa. Do kotów mnie nie ciągnęło. Tutaj jednak zdarzyło się, że Ruda sama nas znalazła, jako wychudzone maleństwo , w zimową noc, przydreptała do domu :) I ju z została na stałe. A ja polubiłam koty. A najdziwniejsze jest, że mruknięciem, spojrzeniem potrafi dać znać co czuje :)

      Usuń
  7. Dobrze, że miała pomoc od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, tez jesteśmy z kotka po trudnym porodzie. 4 doby spędziłam na kociej porodowce, moje dzieci na chlebie i wodzie bo trzeba było ratować zwierzaki. To był pierwszy poród niespełna rocznej, drobnej kotki. Nie chciała przeć beze mnie, dopiero gdy miałam czas stale z nią przebywać to zgodziła się położyć do legowiska. Pierwszy kotek urodził się duży i piękny ale martwy o 16 ej. Następny dopiero o 7 rano bo choć widać było pęcherz płodowy kotka nie miała siły przeć. Ten był żywy ale mały. Po godzinie zobaczyłam wystający mały ogonek z pochwy, kotka była bardzo słaba wiec o 14 ej weterynarz wyciągnął martwego malca kleszczami. Cieszyłam się, że jest jeden kotek. Pierwszego dnia ciągle się wiercil i szukał cyca, Martwilam się ze z głodu umrze, na drugi dzień już pięknie ssal a na trzeci dzień obudził się słaby, śpiący i nie chciał ssac nawet postawiony do cyca. Weterynarz kazał podawać glukozę. Jednak po południu kociak zmarł. To było wczoraj, do teraz wyje. Jak to jest ze ci co nie chcą kociąt mają je 3 x w roku a nasze marzenie nie mogło się spełnić. 2 miesiące mówiłam córce ze będą małe kotki, a tu tylko jeden i jeszcze odszedł. Nie chce juz tego przeżywać wiec kotka będzie wysterylizowana. Szkoda tylko że córka nie doświadczy cudu dorastania kociąt, co ja wspaniale wspominam z dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kotka też bardzo drobna i był to jej pierwszy poród.
      Potem rodziła jeszcze i wszystko było w porządku, szło zgrabniej i sama dawała radę. Teraz akurat też ma młode. Z tym, że był jeszcze jeden, po dobie jednak zmarł. Reszta czuje się dobrze. W tym roku chcę wysterylizować, powoli zaczyna być mało chętnych na maluchy a nie chcę usypiać.
      Możliwe, że Twoja kotka, następny poród przeszła by dobrze. U mnie tak właśnie było. Na sto procent jednak nie można tego stwierdzić.
      Współczuję Ci, pamiętam co sama przeżywałam, tylko, że u mnie dwoje się uchowało. Wedle weterynarza , było to dziwne bo musiała mieć jakąś infekcję w macicy. Może dasz jeszcze szansę swojej kotce? Nie namawiam jednak bo nie wiadomo , jak by było. Dla drobnego futrzaka to też wielki wysiłek, mogłoby się czasami źle skoczyć . Pozdrawiam ciepło

      Usuń
    2. Podczas kolejnych porodów Pani kotka nie rodziła juz martwych maluszków?

      Usuń
    3. nie, jednak ostatnio , jeden był bardzo słabiutki i zdechł po kilkunastu godzinach

      Usuń
  9. Dziękuję za odpowiedź. Emocje opadną to przemyśle jeszcze sprawę. Córka bardzo to przeżywa ale ja jeszcze bardziej. Ile teraz jest u Pani małych kociąt? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam trzy. Rudy, biało rudy i czarno-biało-rudy :)
      Powoli szukam już domu dla nich ale mają dopiero niecały miesiąc . Dzieci tak kochają zwierzęta, tyle im dają miłości. Sama jako dziecko nic nie miałam. Teraz w domu chomik, kot, i psina w ogrodzie :)

      Usuń
    2. Jak są zwierzęta to i dom jest bardziej żywy

      Usuń
  10. Po trudnych porodach u naszych zwierzaków czujemy się jakbyśmy same rodziły tj wykończone ale szczęśliwe i w jakiś sposób spełnione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Przeżywałam bardzo. Teraz już okrzepłam trochę ale i tak się martwię za każdym razem. Niektórzy tego nie zrozumieją, znam takie osoby ale zwierzęta naprawdę można pokochać :)) Pozdrawiam

      Usuń
    2. Można a nawet trzeba. Czy Pani się orientuje kiedy może wystąpić u kotki ruja po porodzie? mojej pokarm zanika wiec pewnie będzie wcześniej niż się spodziewam. Biedna chodzi i szuka maleństwa, a córka wpadła dziś przed przedszkolem w rozpacz na wspomnienie o kotku i z płaczem weszła do sali, serce żal ściska

      Usuń
    3. już po ok 10 dniach po urodzeniu miała ruję. Musiałam na silę trzymać w domu bo szalała :)

      Usuń
    4. Melduję ze we wtorek kotka urodziła sprawnie i bez komplikacji 3 kocięta. Dałam jej szansę i drugi poród był bez przykrych niespodzianek. Pozdrawiam, Ania

      Usuń
    5. Cudownie, gratuluję maleństw :)) Moja kicia niedawno została wysterylizowana, W sumie 3 porody przeszła a ostatnio nikła w oczach. Tak więc teraz będzie spokój, chociaż troszeczkę żal, że nie ujrzę już ślicznych maleństw. Najważniejsze jednak, że zaczyna wyglądać za kotem, nabiera ciałka i futerko robi się ładniejsze

      Usuń

Za odwiedziny serdecznie dziękuję :) Każda wizyta i komentarz, sprawia mi wielką przyjemność. :) W miarę możliwości staram się odwiedzać wszystkich czytelników , tych , których znam i tych, którzy odwiedzają mnie po raz pierwszy. :)
Dziękuję i zapraszam ponownie :)

Copyright © 2014 Szysia , Blogger