Mała wioska licząca kilkanaście gospodarstw. Może trochę więcej.
Wijąca się droga, domki rozrzucone po bokach, krzaczki, drzewa przydrożne. Cisza jakaś....
Z tyłu za domami ogródki, kwiecie przy płotach i brak ludzi wokół.
Zaraz przy wjeździe do wioski, po lewej stronie gąszcz drzew. Gęstych , wysokich i kołyszących sie majestatycznie pośród szumu listowia.
To park. Wśród drzew stoi dworek. Podniszczony, odrapany z farby, szary i trochę przygnębiający.
Wejście wysokie, schody, tarasik...Wielkie drzwi , za nimi hol, skąd można dotrzeć do wszystkich pomieszczeń.
Wyżej następne piętro, poddasze . Niżej piwnice, gdzie chleb pieczono. Z boku budynku wejście dla służby..
Chyba nikt tam obecnie nie mieszka.
Starzy ludzie jeszcze opowiadają.... gdy moja prababcia była młoda, pracowała tam....., w dworku straszyło.
Dawno temu....
Kilkanaście osób służących. Kuchnia i piwnica . Tam gotowano, pieczono...i szeptano ze strachem.
Nikt nie odważył się wchodzić do pokoi na górze gdy właściciel wyjeżdżał w interesach.
Nikogo nie było w domu , tylko służba a mimo to na górze, w pokojach odbywały się bale.
Było słychać muzykę , hałas i tańce. Brzęk szkła i rozmowy.
Gdy nieopatrznie jedna z nowych służących poszła zajrzeć, co się dzieje, wszystko cichło.
Właściciela nie było w okolicy ale jeśli któraś z dziewcząt chciałaby jabłko zerwać w sadzie...
Właściciel pojawiał się przy niej. Pilnował sadu i włości.
Jego kareta krążyła wokół, właściciel siedział w środku ...
Tylko, że właściciela nie było. Wyjechał.
Wszyscy sie bali, pilnowali, starali sie nie wyściubiać nosa poza swoje pomieszczenia.
U góry było słychać kroki, ktoś chodził, hałasował,
A drzwi zamkniete.
Chodziły słuchy, że właściciel zbankrutował i zaprzedał duszę....
..........................................................
Szkoda, że nie wiem dokładnie wszystkiego. Ci co tam pracowali już nie żyją. A opowieści różnią się trochę. Ponoć ktoś tam się powiesił nawet...
Byłam w pobliżu, nie umiałam jednak zbliżyć się do tego dworku. Potwornie tam smutno, ponuro i jakoś ciemno.
Może kiedyś uda mi się znaleźć kogoś, kto będzie wiedział dokładniej co też tam się działo.
pewnie zbudują tam biedronkę:)
OdpowiedzUsuńNikt tego nie chce kupić :)
UsuńLubię takie stare opowieści :) Mam nadzieję, że uda Ci się kiedyś dowiedzieć szczegółów na temat tego miejsca...
OdpowiedzUsuńOpwieści wśród starszych osób jest bardzo dużo, tylko trafić na taką osobę, która bedzie chciała opowiadać :)
Usuńnie wszystko da się przecież racjonalnie wyjaśnić...
OdpowiedzUsuńNie da sie, nie da. :) Każdy sobie tłumaczy na swój własny sposób a jaka jest prawda, nikt do końca nie wie :)
UsuńCiekawa opowieść, szkoda tylko, że dla zobrazowania nie dałaś zdjęcia całości, co pozostało.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie opowieści ale potem się trochę boję...
OdpowiedzUsuńno coś Ty, taka strachliwa? ;) nie wierzę ;)
UsuńUwielbiam takie opowieści ale potem się trochę boję...
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, z dreszczykiem.
OdpowiedzUsuńPiękna historia Dreszko
OdpowiedzUsuńJa też znam kilka takich domów i nie tylko domów ale zjawisk np. w lesie (sama też przeżyłam ) na samą myśl ciarki przechodzą. W miarę czasu opiszę :).
Pięknie piszesz ;)
Kreska
opisz Kreska, jestem ciekawa bo też troszkę przeżyłam :)
UsuńDreszka
Niesamowita historia ....
OdpowiedzUsuńAż mnie dreszcz przeszedł, jak czytałam... co za wspaniała historia... Jeśli tylko dowiesz się jeszcze czegoś daj znać...
OdpowiedzUsuńcałuski kochana
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
Mam nadzieję, że jeszcze się dowiem czegoś ciekawego :)
Usuńciekawa opowieść :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, ale u Was ciekawie!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię blogi, mówiące o... wszystkim :D
Dla opowieści o duchach i sernika bez spodu i jeszcze kilku innych tematów, które tu siedzą - myślę, że warto śledzić Wasze poczynania, bo sugeruje to następne, równie mnie interesujące rzeczy.
Buziaki :*
Miło słyszeć, dziękujemy :)
Usuń