Często przyglądam się starszym ludziom. W sklepie, na ulicy, na przystanku... I różne refleksje mnie nachodzą. Najczęściej strasznie mi żal tych babć i dziadków, bo znacznej większości życie dla nich oznacza walkę z pustym portfelem, kolejkami u lekarza i brakiem życzliwości ze strony młodszych.
Często zastanawiam się jacy byli, kiedy byli młodzi. Czy szanowali starszych, czy byli wobec nich wyrozumiali. Bo życie pędzi do przodu i dziś jesteśmy młodzi, pełni sił i zapału, a za chwilę starość wyciąga rękę po nas. Ruchy stają się wolniejsze, ciało ociężałe, umysł czasem figle płata. Jeśli mamy wokół młodszych, kochających i chcących wspierać, wtedy łatwiej jest żyć. Zbyt często jednak dzieci i wnuki zapominają i babcia z dziadkiem stają się wzajemnie jedyną dla siebie podporą. A młodzi przypominają sobie wtedy, kiedy czegoś potrzebują...
Jutro Walentynki. Pomyślmy nie tylko o mężu, żonie, chłopaku...Pomyślmy o tych, którzy kochają nas miłością najbardziej bezwarunkową z bezwarunkowych. Nie czekajmy aż nam coś dadzą, lecz dajmy im sami od siebie: wsparcie i miłość, a przede wszystkim przyjaźń. Bo ze starszymi ludźmi można się zaprzyjaźnić :) tak jak ja ze swoją babcią mimo kilkudziesięcioletniej różnicy wieku :)
Szkoda, że moje babcie i dziadkowie już nie żyją. Zawsze lubiłam posiedzieć w kuchni i porozmawiać.
OdpowiedzUsuńStarość jest piękna gdy ma sie bliskich przy sobie i gdy choroby nie dokuczają zbyt mocno
Nie! Starość nie musi być przekleństwem.
UsuńDreszka, jak się nie ma już własnych dziadków, to przecież można sobie „zaadoptować” jakichś dziadków z tych opuszczonych przez ich rodziny. Dać im odrobinę czasu nie tylko od święta, ale tak na co dzień. Miałam kiedyś sąsiadkę w bardzo już podeszłym wieku. Zawsze zanim zasiadłam do śniadania z rodziną schodziłam do niej, a to z naleśnikami, a to z kolorowymi kanapkami lub też tylko z biszkoptem umoczonym w budyniu. Później ona miała okazję przyjść do nas z umytym talerzykiem lub miseczką i ze swoim wdzięcznym dziękuję. W kieszeni zawsze miała dwa cukierki dla moich urwisów. Wypijałyśmy razem herbatę, porozmawiałyśmy, dzieciaki potulili się do niej i wszyscy byliśmy zadowoleni i szczęśliwi. Do dzisiaj chłopcy pamiętają o niej i z rozrzewnieniem wspominają te dwa cukierki, które dawała im z taką radością za każdym razem gdy do nas przyszła.
Karolinko, masz rację, i tak też jest. Mam wkoło siebie kilka staruszków, może nawet nie staruszków :) Jesteśmy zaprzyjaźnieni i od czasu do czasu posiedzimy przy kawce.
Usuńjednak moich dziadków wspominam bardzo często, brakuje mi ich po prostu :)
Pięknie napisałaś:)wzruszyłam się bo pomyślałam o mojej jedynej babci która mi została długo jej nie widziałam:(
OdpowiedzUsuńjasne, że można się zaprzyjaźnić :) ja, kiedy byłam w Polsce, przyjaźniłam się z moimi sąsiadkami na osiedlu, które wszystkie są babciami. Bardzo miło je wspominam i kiedy tylko przyjeżdżam do Krakowa, to idę chociaż do nich pomachać :) Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńUwielbiam moja babcię, mimo swoich 90 lat wciąż ma radość i chęć zycia, mimo,że pusto w portfelu.Jest wciąż młoda duchem i ciepła zyczliwa kobieta:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na super rozdanie
http://mamajaga.blogspot.com/2013/02/bizuteria-dla-mam-dostepna-juz-w.html
biżuteria dla mam i nie tylko, przyjazna i bezpieczna dla dziecka!
Po raz pierwszy w Polsce.