Pamiętacie tę piosenkę "Jak dobrze mieć sąsiada"? Powstała w czasach, kiedy stosunki dobrosąsiedzkie były ważne, a wspólne kawki, imieniny czy podrzucanie dzieci do popilnowania były na porządku dziennym. A jak jest teraz?
Ja mam mieszane odczucia. Kilka razy przeprowadzałam się i zmieniałam sąsiadów. Różnie to było. Część z tych osób wspominam mile, części wolałabym nie spotkać.
Skąd taki temat? Ano stąd, że mam teraz strasznie męczącą sąsiadkę...
Na pierwszy rzut oka jest zwyczajną i sympatyczną emerytką, jednak przy bliższym poznaniu traci. Złapałam się nawet, że po kilku jej akcjach przestałam "z urzędu" szanować starszych ludzi. Smutne...
Mam babcię w mniej więcej tym samym wieku, więc jest porównanie. Nasza babcia nie należy do spokojnych, potulnych i cichych staruszek, ale jest normalna. Można pogadać, pośmiać się, podyskutować bez obaw o to, że usłyszymy wyzwiska. A naszej sąsiadce ubliżanie innym ludziom zdarza się często.
Starsza pani "lubi" ludzi. To znaczy starsza pani tak o sobie mówi No... może i racja, ale...
Tolerowany przez starszą panią sąsiad musi:
-być cicho (to znaczy na przykład nie włączać zbyt głośno telewizora, a po schodach chodzić najlepiej na palcach)
-szybko iść spać,
-nie tupać, nie trzaskać drzwiami i cicho oddychać,
-nie robić remontów ("skąd oni na to mają??")
Wszelkie niezadowolenie okazuje waląc po suficie, podłodze i ścianach, w zależności kto ją zdenerwował.
Starsza pani jest "schorowana" i nie wolno jej denerwować. (Ale przemieszcza się tak szybko, że trudno za nią nadążyć).
Starsza pani jest "osobą starszą" i należy jej się szacunek i spokój. Ale cokolwiek zrobisz, ona i tak będzie niezadowolona.
To chyba tak mniej więcej w dużym skrócie charakterystyka starszej pani.
Dodam jeszcze, że chodzi w tzw.cichobiegach, co pozwala jej bezszelestnie przemieszczać się między piętrami i podsłuchiwać pod drzwiami sąsiadów. Nawet nie wiecie jakie potrafi z podsłuchanych słów stworzyć historie...Plotka to chyba jej drugie imię.
Zawsze lubiłam starszych ludzi. Rozmowy z nimi, wspomnienia, oglądanie starych zdjęć... Ale taki brak szacunku dla otoczenia rodzi niechęć. Fajnie jest z uśmiechem witać się na schodach, wymieniać się przepisami czy częstować w sobotę ciastem. Ale nie z kimś takim jak ona. A szkoda, bo starsi ludzie i młodzi mają sobie wzajemnie dużo do zaoferowania. Młodzi starszym opiekę i wsparcie w trudnych momentach, a starsi młodym doświadczenie i tradycję. Ciekawa jestem skąd w tej kobiecie taka niechęć do ludzi.
Czy więc zatem "dobrze mieć sąsiada"?
Podobno wraz ze starzeniem się, pogłebia, wzmacnia się wszystko co mamy w charakterze. Zatem jeśli ktoś za młodu był niezbyt ciekawy, posiadał wady uprzykrzające życie innym, na starość będzie jeszcze gorszy.
OdpowiedzUsuńFajnie mieć sąsiada jednak niechby był sympatyczny :)
Moje historie z sąsiadami w roli głównej:
OdpowiedzUsuńW pierwszym wynajmowanym mieszkaniu: okropna przemoc domowa w mieszkaniu poniżej mojego.
W drugim wynajmowanym mieszkaniu: starsza sąsiadka pisała na mnie donosy do właściciela mieszkania, ponieważ...włączałam telewizor o 8:00 rano! Przygłucha nie jestem, więc nie był włączony głośno, ale tamtej pani przeszkadzało wszystko!
W trzecim wynajmowanym mieszkaniu: solistka-flecistka ;). Dziewczę w wieku nastoletnim gra po 6 godzin dziennie na flecie bocznym. Myślałam, że przez te wysokie dźwięki postradam zmysły. haha
W czwartym wynajmowanym mieszkaniu: huczne imprezy od 11:00 wieczorem do 6 rano. Parę razy było tak dużo osób, że bawili się na blokowym korytarzu.
Oprócz tych drastycznych przykładów mieszkają koło mnie i miłe osoby, ale nie ma pomiędzy nami większych interakcji. To już inne czasy i inni ludzie.