Czy to, że znajomy, przyjaciel, czy też ktokolwiek kogo lubię, ma przekonania inne od moich, czy to polityczne, czy związane z wiarą, albo też ze zwykłym postrzeganiem życia, nie może nadal być dla mnie kimś ważnym? Fajnym i lubianym?
Mam sobie dać z nim spokój?
Jasne, że nie. Jak już się kogoś lubi, to razem z całym jego bagażem doświadczeń i przekonań.
Co prawda, może się po latach okazać, że to "Fałszywka". Tak też bywa.
Mimo wszystko, cokolwiek się nie dzieje, każda osoba coś nam daje.. Zostawia w nas ślad.
I to jest dobre. Nawet wtedy, gdy te ślady są przykre. Krzepniemy. Stajemy się silni, mniej podatni na następne ciosy.
Przeżyłam już trochę lat i chyba to, jaka teraz jestem, jest wynikiem spotykania przeróżnych ludzi na swojej drodze. Takich, którzy coś mi dali, i takich, którzy zabrali.
Ci, którzy zabrali, przy okazji zostawili między innymi niepewność, złość, wściekłość i smutek.
Jednak , tych, którzy dali mi cudowne, wspaniałe "prezenty", jest więcej.
Zatem wiara w człowieka, nadal u mnie funkcjonuje, siedzi bardzo głęboko i zakorzenia się nadal.
Cholernie mi smutno, i to aż boli, gdy zło widzę. Takie zło, które popełniane jest z premedytacją. Czasami z samej przyjemności.
Tacy ludzie niszczą samych siebie. nie rozumiem tego i pewnie nigdy nie zrozumiem.
Nie wiem co mnie dzisiaj wzięło na takie roztrząsanie .
Nie mam pojęcia.
Tak przy kawie sobie siedzę i kombinuję, dlaczego jestem taka, jaka jestem.
Od rodziców otrzymałam pakiet zasad. W zasadzie trzymam się tego do teraz. Jednocześnie niektóre rzeczy modyfikuję dzięki własnemu doświadczeniu, rozszerzam, dodaję coś nowego. Nigdy nic nie wyrzucam. To taki worek bez dna. Zmieści się wszystko. Bagaż, który będę ciągnąć do końca życia.
Nie wrzucę tam tego co złe . W każdym bądź razie staram się :) Zło jest ciężkie, mogę nie uciągnąć. Może mnie przygnieść w dniu, gdy przyjdzie mi odejść.
A chcę zostawić wszystko dzieciom i wnukom. Przecież nie zostawię im paskudnych rzeczy.
Mam cichą nadzieję, że to , co tam znajdą będzie tylko i wyłącznie przyjemne , dobre. Przede wszystkim miłość do nich.
Chłodny dzień dzisiaj, co prawda słoneczko świeci ale w powietrzu czuje się jesień. Wczoraj zmarzły mi uszy wieczorem. Chyba czas zmienić ciuchy na cieplejsze. Czapki jednak jeszcze nie ubiorę :)
Poranek piękny i nawet gdyby deszczydło lunęło, i tak będzie piękny bo deszcz też jest potrzebny.
No i jak na razie nie dzieje się nic co mogłoby mnie mocno zmartwić. I oby tak zostało. Czego sobie i Wam życzę. Miłego dnia kochani :)